Autor: Maite Carranza
Tytuł: Przekleństwo Odi. Wojna czarownic
Tytuł oryginału: La guerra de las brujas. La
maledicció d’Odi
Wydawnictwo: Jaguar
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Liczba stron: 453
Cena: 34,90 zł
Odkąd Anaid dowiedziała się, że jest wybranką z proroctw, na którą
czarownice czekały od tysięcy lat, jej życie obróciło się o sto osiemdziesiąt
stopni. Wszyscy mówią jej, co ma robić, jak się zachowywać. Ma ona bowiem
zakończyć wojnę czarownic, która toczy się od wielu wieków. Musi zniszczyć trzy
najpotężniejsze czarownice Odish, aby uratować Omar. Tylko legendarne berło
matki O może pomóc jej w wykonaniu zadania, ale może też doprowadzić ją do
zguby… Choć ma dopiero piętnaście lat, musi podjąć wiele ważnych decyzji, a
jeden błąd może doprowadzić do śmierci, do spełnienia przekleństwa Odi.
Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów trylogii „Wojna czarownic”,
grzechem byłoby zrezygnowanie z ostatniego. „Klan wilczycy” już po kilku
rozdziałach sprawił, że nie mogłam oderwać się od książki. Poznawanie świata
współczesnych czarownic sprawiało ogromną przyjemność. Pierwsza część była
dopiero wstępem do całej historii. Druga przedstawiała pochodzenie wybranki,
była opowieścią Selene, matki głównej bohaterki o swojej młodości, wielkiej
miłości, dzięki której zrodziła się Anaid. Zaś trzecia część… Była fenomenalna.
To, co od razu zwróciło moją uwagę w tej trylogii to zdecydowanie
czarownice, ich historia, pochodzenie. Autorka sama wymyśliła mit/legendę o
matce O i jej córkach Od i Om, które były do siebie wrogo nastawione. Od nich
powstały dwa rody czarownic – Omar, te „dobre”, które żyły w zgodzie z ludźmi
oraz Odish, złe, nieśmiertelne i żywiące się krwią „potwory”. Pani Carranza
musiała wiele czasu spędzić na wymyślaniu tego wszystkiego, ale jej wysiłek
opłacił się. Stworzyła oryginalną i fantastyczną trylogię, którą czyta się
jednym tchem. Jak się zacznie, nie można skończyć.
Bohaterowie pomimo tego, że posiadają magiczne zdolności, są bardzo
realistyczni. Mają dobrze nakreślone charaktery, są ukazane ich wady, jak i
zalety, dzięki czemu można odnaleźć wśród nich także siebie. Tak zżyłam się z
bohaterami, że z łzami w oczach odkładałam książkę na półkę. Nie mogłam ich ot,
tak pozostawić i jestem pewna, że jeszcze kiedyś do nich wrócę. Bez wątpienia
najlepszą postacią była Anaid, z którą najlepiej się zapoznaliśmy. Choć przez
pierwsze pół książki jej zachowanie okropnie mnie irytowało, nie poznawałam jej
i muszę się przyznać, że jakaś część mnie chciała, żeby zapłaciła za błędy i
zeszła z tego świata, to przez drugą połowę jej współczułam i za wszelką cenę
chciałam, żeby jednak przekleństwo się nie spełniło, aczkolwiek wszystko ku
temu wskazywało. Każdy kolejny jej błąd sprawiał, że łzy cisnęły mi się do
oczu.
Maite Carranza posługuje się prostym, lecz ciekawym językiem, dzięki
czemu czytanie sprawiało jeszcze większą przyjemność. Mogłam przeżywać
wszystkie przygody wraz z Anaid i w tym wcale nie przeszkadzała narracja
trzecioosobowa. Uważam, że autorka to dobrze przemyślała, albowiem gdyby Anaid
została narratorką trzeba byłoby jakoś przebrnąć przez jej wielką rozpacz,
której sprawcą była nieszczęśliwa miłość.
Będąc już w temacie miłości muszę wspomnieć, że autorka dobrze ją
zaplanowała i Anaid nie wzdychała do Rocka przez połowę książki, co jest
ogromnym plusem.
Koniecznością jest wspomnienie o okładkach trylogii. Są przepiękne,
niezmiernie cieszą oko i idealnie oddają klimat każdej części, są dopasowane do
historii w nich zawartej. W środku znajdziemy także kilka rysunków
przedstawiających niektóre sytuacje, osoby, bądź krajobrazy. Miły dodatek.
Pani Carranza napisała wspaniałe zakończenie przygód wybranki, które
powinien przeczytać każdy, kto sięgnął po wcześniejsze części. Zachęcam też
wszystkich innych do zapoznania się z opowieścią o rudowłosej piętnastolatce,
która ma uratować świat czarownic. Można bardzo miło spędzić czas.
Moja ocena: 10/10
Hmm... czarownice, to coś dla mnie ;) Jak tylko gdzieś na to trafię, z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale póki co spasuję. Obecnie mam ochotę na inne klimaty. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTrochę się zgubiłam i po raz kolejny zapomniałam o Twoim blogu. Sorry :)
OdpowiedzUsuńO trylogii nie słyszałam, jednak widzę, że nie pozostaje mi nic innego jak zakupić pierwszą część i zobaczyć czy powali mnie na kolana.
Fabuła jest interesująca, mam wrażenie, że czytelnik może pochłonąć treść bardzo szybko.
Poszukam.
Czytałam póki co pierwszą część i była taka nawet, może kiedyś jak będę miała okazję to sięgnę po resztę :)
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęcająca - zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam tę trylogię :] Tez ją polecam innym, bo warto! :)
OdpowiedzUsuńNN na miResena.wordpress.com
OdpowiedzUsuńMetaliczna
Co do Twojej recenzji to na razie nie znam, ale chce kiedyś przeczytać tą serię. ;)