Autor: Agatha Christie
Tytuł: Rosemary znaczy pamięć
Tytuł oryginału: Sparkling Cyanide
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Miejsce i rok wydania: Wrocław 2011
Liczba stron: 251
Cena: 24,90 zł
Rosemary popełniła samobójstwo podczas swojego przyjęcia urodzinowego.
Nikt nie ma co do tego wątpliwości, ale też nikt nie wie dlaczego to zrobiła. Może
to przez chorobę, która ostatnio ją gnębiła? A może miała problemy, o których
wiedziała tylko ona sama? A może był inny powód? Pewnego dnia jej mąż dostaje
tajemnicze listy, w których ktoś pisze, że Rosemary została zamordowana.
Zaczyna prowadzić własne śledztwo, które staje się niebezpieczne również dla
niego… Kto okaże się mordercą? Kto będzie kolejną ofiarą?
Jest to już moja druga przeczytana powieść Agathy Christie. Dzięki „I nie
było już nikogo” pokochałam tę autorkę i zapragnęłam zapoznać się z jak
największą ilością jej dzieł. A jest ich około osiemdziesiąt… Mam nadzieję, że
żadna książka mnie nie zawiedzie, bo jak na razie oba spotkania były idealne.
Kolejna wspaniała zbrodnia, kolejna zagadka, której nie da się odkryć. Za
to właśnie lubię Agathę. Dostarcza mi mnóstwo rozrywki i zmusza do myślenia.
Potrafię w przerwach między czytaniem godzinami dumać nad tym, kto jest
przestępcą. I nigdy nie udaje mi się odgadnąć. A w niektórych kryminałach,
owszem. W „Rosemary znaczy pamięć” podejrzewa się każdego. Tych sześciu gości,
który byli obecni na przyjęciu. Wraz z każdym kolejnym rozdziałem zmieniają się
przypuszczenia, aż na końcu już nie wie się, kto jest najbardziej
prawdopodobnym mordercą i tylko oczekuje się na wyjaśnienie. Jest w połowie
oczywiste, a w połowie szokujące.
Tej książki się nie czyta. Nią się trzeba delektować, z szacunkiem
przewracać kartki, wracać do wcześniejszych fragmentów, aby wszystko
zapamiętać. Autorka pisze bardzo ciekawie, dzięki czemu oczy nie nadążają za
myślami i latają bezwiednie po kartce, a umysł błyskawicznie wchłania informacje.
To właśnie przez takie powieści ludzie są zmuszeni nosić okulary. Ale powiadam
wam, że warto…
Iris, moja kochana Iris… Czyli ulubiona bohaterka. Od samego początku
wzbudzała sympatię, choć ją też podejrzewałam o zbrodnię. Miała wystarczający
motyw, tak jak zresztą wszyscy. I jeszcze George! I Anthony! Obaj podbili moje
serce, choć z innych powodów. A pozostała trójka nie przypadła mi do gustu.
Jednej z tych postaci wprost nienawidziłam. A co z samą Rosemary? Agatha
Christie i jej poświęciła dużo czasu i mimo że była martwa, czasem wydawało
się, że jednak żyje. Bardzo spodobała mi się jej historia.
„Rosemary znaczy pamieć” to kolejny świetny kryminał, który miałam okazję
przeczytać. Mam nadzieję, że inne okażą się tak samo dobre, albo nawet lepsze
(o ile jest to możliwe). Dzięki pani Christie zamierzam poznać innych autorów,
po których powieści wcześniej bym nie sięgnęła.
Ta książka nie ma żadnych niedociągnięć, które można by uznać za
jakiekolwiek wady, minusy. Jest idealna, choć nie tak wspaniała jak wcześniej
czytana przeze mnie powieść. To było kolejne fantastyczne morderstwo. Książki
Agaty Christie polecam nie tylko fanom kryminału, ale wszystkim ludziom.
Każdemu mogą się spodobać i każdego mogą zafascynować.
Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania Tydzień bez nowości.
mam w planach książki tej autorki, ale jakoś mi do nich nieśpieszno.
OdpowiedzUsuńCzytałam i naprawdę miło wspominam :D
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja, choć ja od dłuższego już czasu nie mogę czytać książek Agathy. Nudzą mnie swoją przewidywalnością.
OdpowiedzUsuńTo straszne, ale wciąż jeszcze nie przeczytałam żadnej książki tej autorki. Naprawdę, muszę to nadrobić jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńTej książki Agaty nie czytałam. Przynajmniej sobie nie przypominam, ale zawsze z chęcią sięgam po jej książki. Musiałabym wkrótce coś wypożyczyć jej autorstwa :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny nowy szablon. Miło przebywa się na Twoim blogu ;)
Uwielbiam Agathę Christie, więc po ten tytuł też na pewno sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!