Autor: Tricia Rayburn
Tytuł: Głębia
Tytuł oryginału: Undercurrent
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Miejsce i rok wydania: Wrocław 2012
Liczba stron: 368
Vanessa Sands stara się powoli dojść do siebie po tragicznych wydarzeniach
minionego lata. Straciła swoją ukochaną siostrę, a przede wszystkim rozwikłała
kryminalną zagadkę małego miasteczka Winter Harbor dotyczącą tajemniczych
morderstw mężczyzn. Jednak to nie wszystko… Dziewczyna odkryła przerażającą
tajemnicę miejscowych kobiet, która, jak się okazało, wiąże się z nią samą.
Okazuje się, że sama jest równie niebezpieczna i kusząca jak one. Vanessa musi
się przyzwyczaić do nowego życia, dowiedzieć się więcej na temat tego, kim się
stała i dlaczego. Nie może już nikomu ufać, ponieważ wyznanie prawdy może
sprawić, że straci najbliższe osoby. Jednak czy to koniec jej kłopotów? Jaką
tajemnicę skrywa jej rodzina? Czy w Winter Harbor jest już bezpiecznie?
Tricia Rayburn pisała od czasu swoich nastoletnich lat. Obecnie jest
znaną autorką książek dla młodzieży. Jej debiutem była seria o niebezpiecznych
i uwodzicielskich syrenach, która odniosła duży sukces i została przetłumaczona
na wiele języków. Pani Rayburn uwielbia wodę, choć czuje lęk przed stworzeniami
czającymi się w głębinach oceanów. Prawdopodobnie ta fascynacja stała się
inspiracją do stworzenia tej trylogii.
Syreny to istoty, które nierzadko występowały w mitologii czy baśniach.
Często się słyszałoe istoty, a raz jako
niebezpieczne i kuszące kobiety zabijające mężczyzn, uwodzące rybaków i
marynarz historie o tych pół-ludziach, pół-rybach i przedstawiano je
w różnym świetle. Raz jako niegroźne, delikatny. Mnie w dzieciństwie fascynowała bajka „Mała Syrenka”, uwielbiałam ją
oglądać i nigdy mi się nie nudziła. Dlatego teraz bardzo chętnie sięgam po
powieści, w których pojawiają się syreny – wszystko jedno w jakiej postaci.
„Syrena” Tricii Rayburn była moją pierwszą książką, w jakiej te istoty wysuwały
się na pierwszy plan. Lektura mnie zachwyciła. A jak wypadł drugi tom,
„Głębia”?
Minęło prawie półtorej roku odkąd przeczytałam pierwszą część, więc to,
co się działo w niej nieco rozmazało mi się w pamięci. Niestety, autorka nie
ułatwiła mi sprawy i nie przypomniała o poprzednich wydarzeniach, tylko pisała
zagadkami. Dlatego musiałam wziąć jeszcze raz „Syrenę”, przewertować ją i
odświeżyć sobie niektóre informacje. Po tym czytanie lektury szło mi już
bezproblemowo, a lektura tak mnie wciągnęła, że pochłonęłam ją w ciągu jednego
dnia.
Vanessę w tamtej części bardzo polubiłam, ale teraz, niestety, to się
nieco zmieniło. Na początku poprzedniego tomu była kruchą i wrażliwą dziewczyną
bojącą się ciemności i na każdym kroku potrzebującą wsparcia siostry. Kiedy
teraz sobie to przypomnę, aż ciężko w to uwierzyć. Dziewczyna przeszła ogromną
przemianę i stała się zupełnie nową osobą. Teraz jest silną i pewną kobietą,
która już wie, że życie nie jest usłane różami. W innym przypadku by mi to nie
przeszkadzało, wręcz cieszyłabym się z takiej poprawy, ale stała się bardzo
irytująca. Zaczęła podejmować nieprzemyślane decyzje i myślała, że wszystko
ujdzie jej na sucho. Simona wręcz nie znoszę, choć w pierwszej części jeszcze
mi nie przeszkadzał. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale po prostu to ten
typ postaci, którego nie lubię i który mnie denerwuje. Coś jak Simon z „Darów
Anioła”. Nawet imię mają to same…
Nie spodobało mi się wprowadzenie trójkąta miłosnego. To był chyba
najgorszy pomysł autorki i moim zdaniem powinna z tego zrezygnować. Za dużo już
tego w książkach i dziwię się, czemu pisarze jeszcze go wykorzystują. Ale
szczerze mówiąc, wolę tego drugiego adoratora głównej bohaterki od Simona.
W „Głębi” można dowiedzieć się więcej o syrenach, jakie wykreowała Tricia
Rayburn, co mnie bardzo ucieszyło. Po przeczytaniu pierwszej części nadal były
one dla mnie tajemnicą, a teraz już wiem, że do życia nie potrzeba im tylko
słonej wody.
„Głębia” okazała się trochę słabsza od swojej poprzedniczki. Autorka
miała ciekawy pomysł na kontynuację „Syreny”, jednak wprowadziła niepotrzebne
zawiłości i przedobrzyła. Mimo kilku mankamentów powieść mnie wciągnęła i
zaintrygowała, czytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Uważam, że jest to
dobra lektura, ale wiele jej brakuje do doskonałości. Polecam szczególnie
osobom, które tak jak ja są zafascynowane stworzeniami skrywającymi się w
głębinach oceanów.
Moja ocena: 6/10
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
Za egzemplarz książki dziękuję w/w portalowi!
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ II
Kiedyś czytałam pierwszą część (było to dość dawno) i z tego co pamiętam była fajna, chciałam sięgnąć po kontynuację, ale jakoś nie było to moim priorytetem, na pewno przeczytam, ale nie wiem jeszcze kiedy ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w pierwszej części i mam zamiar czytać dalej, aczkolwiek słyszałam już wcześniej, że kolejne są słabsze. Szkoda, że Vanessa zmieniła się na gorsze...
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam tą serię :)
OdpowiedzUsuńJednak ta część była słabsza :/
weronine-library.blogspot.com
właśnie czytam tom 1 :D
OdpowiedzUsuńta cześć jak dla mnie była interesująca, ale najsłabsza :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś
OdpowiedzUsuńNie jestem na tyle przekonany, żeby pobiec do księgarni (lub biblioteki i wykłócać się o nią z innymi) i przeczytać.
OdpowiedzUsuńTa część jest wyjątkowo słaba w porównaniu z tomem pierwszym - zgadzam się z Twoją opinią :)
OdpowiedzUsuń