wtorek, 11 lutego 2014

"Głębia" Tricia Rayburn


Autor: Tricia Rayburn
Tytuł: Głębia
Tytuł oryginału: Undercurrent
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Miejsce i rok wydania: Wrocław 2012
Liczba stron: 368

Vanessa Sands stara się powoli dojść do siebie po tragicznych wydarzeniach minionego lata. Straciła swoją ukochaną siostrę, a przede wszystkim rozwikłała kryminalną zagadkę małego miasteczka Winter Harbor dotyczącą tajemniczych morderstw mężczyzn. Jednak to nie wszystko… Dziewczyna odkryła przerażającą tajemnicę miejscowych kobiet, która, jak się okazało, wiąże się z nią samą. Okazuje się, że sama jest równie niebezpieczna i kusząca jak one. Vanessa musi się przyzwyczaić do nowego życia, dowiedzieć się więcej na temat tego, kim się stała i dlaczego. Nie może już nikomu ufać, ponieważ wyznanie prawdy może sprawić, że straci najbliższe osoby. Jednak czy to koniec jej kłopotów? Jaką tajemnicę skrywa jej rodzina? Czy w Winter Harbor jest już bezpiecznie?
Tricia Rayburn pisała od czasu swoich nastoletnich lat. Obecnie jest znaną autorką książek dla młodzieży. Jej debiutem była seria o niebezpiecznych i uwodzicielskich syrenach, która odniosła duży sukces i została przetłumaczona na wiele języków. Pani Rayburn uwielbia wodę, choć czuje lęk przed stworzeniami czającymi się w głębinach oceanów. Prawdopodobnie ta fascynacja stała się inspiracją do stworzenia tej trylogii.
Syreny to istoty, które nierzadko występowały w mitologii czy baśniach. Często się słyszałoe istoty, a raz jako niebezpieczne i kuszące kobiety zabijające mężczyzn, uwodzące rybaków i marynarz historie o tych pół-ludziach, pół-rybach i przedstawiano je w różnym świetle. Raz jako niegroźne, delikatny. Mnie w dzieciństwie fascynowała bajka „Mała Syrenka”, uwielbiałam ją oglądać i nigdy mi się nie nudziła. Dlatego teraz bardzo chętnie sięgam po powieści, w których pojawiają się syreny – wszystko jedno w jakiej postaci. „Syrena” Tricii Rayburn była moją pierwszą książką, w jakiej te istoty wysuwały się na pierwszy plan. Lektura mnie zachwyciła. A jak wypadł drugi tom, „Głębia”?
Minęło prawie półtorej roku odkąd przeczytałam pierwszą część, więc to, co się działo w niej nieco rozmazało mi się w pamięci. Niestety, autorka nie ułatwiła mi sprawy i nie przypomniała o poprzednich wydarzeniach, tylko pisała zagadkami. Dlatego musiałam wziąć jeszcze raz „Syrenę”, przewertować ją i odświeżyć sobie niektóre informacje. Po tym czytanie lektury szło mi już bezproblemowo, a lektura tak mnie wciągnęła, że pochłonęłam ją w ciągu jednego dnia.
Vanessę w tamtej części bardzo polubiłam, ale teraz, niestety, to się nieco zmieniło. Na początku poprzedniego tomu była kruchą i wrażliwą dziewczyną bojącą się ciemności i na każdym kroku potrzebującą wsparcia siostry. Kiedy teraz sobie to przypomnę, aż ciężko w to uwierzyć. Dziewczyna przeszła ogromną przemianę i stała się zupełnie nową osobą. Teraz jest silną i pewną kobietą, która już wie, że życie nie jest usłane różami. W innym przypadku by mi to nie przeszkadzało, wręcz cieszyłabym się z takiej poprawy, ale stała się bardzo irytująca. Zaczęła podejmować nieprzemyślane decyzje i myślała, że wszystko ujdzie jej na sucho. Simona wręcz nie znoszę, choć w pierwszej części jeszcze mi nie przeszkadzał. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale po prostu to ten typ postaci, którego nie lubię i który mnie denerwuje. Coś jak Simon z „Darów Anioła”. Nawet imię mają to same…
Nie spodobało mi się wprowadzenie trójkąta miłosnego. To był chyba najgorszy pomysł autorki i moim zdaniem powinna z tego zrezygnować. Za dużo już tego w książkach i dziwię się, czemu pisarze jeszcze go wykorzystują. Ale szczerze mówiąc, wolę tego drugiego adoratora głównej bohaterki od Simona.
W „Głębi” można dowiedzieć się więcej o syrenach, jakie wykreowała Tricia Rayburn, co mnie bardzo ucieszyło. Po przeczytaniu pierwszej części nadal były one dla mnie tajemnicą, a teraz już wiem, że do życia nie potrzeba im tylko słonej wody.
„Głębia” okazała się trochę słabsza od swojej poprzedniczki. Autorka miała ciekawy pomysł na kontynuację „Syreny”, jednak wprowadziła niepotrzebne zawiłości i przedobrzyła. Mimo kilku mankamentów powieść mnie wciągnęła i zaintrygowała, czytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Uważam, że jest to dobra lektura, ale wiele jej brakuje do doskonałości. Polecam szczególnie osobom, które tak jak ja są zafascynowane stworzeniami skrywającymi się w głębinach oceanów.
Moja ocena: 6/10

Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
 Za egzemplarz książki dziękuję w/w portalowi!
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ II 

8 komentarzy:

  1. Kiedyś czytałam pierwszą część (było to dość dawno) i z tego co pamiętam była fajna, chciałam sięgnąć po kontynuację, ale jakoś nie było to moim priorytetem, na pewno przeczytam, ale nie wiem jeszcze kiedy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w pierwszej części i mam zamiar czytać dalej, aczkolwiek słyszałam już wcześniej, że kolejne są słabsze. Szkoda, że Vanessa zmieniła się na gorsze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo polubiłam tą serię :)
    Jednak ta część była słabsza :/

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ta cześć jak dla mnie była interesująca, ale najsłabsza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem na tyle przekonany, żeby pobiec do księgarni (lub biblioteki i wykłócać się o nią z innymi) i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta część jest wyjątkowo słaba w porównaniu z tomem pierwszym - zgadzam się z Twoją opinią :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie recenzji. Jeżeli zapoznałeś/aś się już z omawianą pozycją, podziel się ze mną swoim zdaniem, tylko proszę, nie spoileruj innym.