Autor: James Dashner
Tytuł: Więzień Labiryntu
Tytuł oryginału: The Maze Runner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Miejsce i rok wydania: Słupsk 2011
Liczba stron: 424
Thomas budzi się sam w ciemnej windzie, z której nie da się wyjść. Nie
wie, co się z nim stało, pamięta tylko swoje imię. Kiedy drzwi się otwierają,
wyciąga go gromada nieznanych chłopców mieszkających w Strefie – miejscu
otoczonym ogromnymi murami, które tworzą Labirynt. Żaden z mieszkańców nie wie,
dlaczego się tu znalazł i wszyscy już od wielu miesięcy próbują znaleźć
wyjście. W Labiryncie czai się wiele niebezpieczeństw i skrywa on wiele
tajemnic. Kiedy do Strefy przybywa pierwsza dziewczyna, okazuje się, że nic już
nie będzie takie jak wcześniej. Streferzy mają coraz mniej czasu i muszą
znaleźć wyjście albo umrzeć.
James Dashner mieszka w South Jordan City w stanie Utah z żoną i czwórką
dzieci. Napisał wiele fantastycznych serii dla młodzieży. Ogromny sukces
przyniosła mu trylogia „Więzień Labiryntu”, którą przetłumaczono na wiele
języków. We wrześniu do kin wejdzie ekranizacja pierwszego tomu.
Już od dawna intrygowała mnie ta książka. Uwielbiam wątki labiryntu oraz
zagadek nie do rozwiązania. Zawsze trzymają mnie one w napięciu i próbuję sama
rozwikłać tajemnice. „Więzień Labiryntu” zbierał coraz więcej pozytywnych
opinii i wprost nie mogłam się doczekać lektury. Czy powieść mnie nie
rozczarowała?
Tym, co od początku mi przeszkadzało w książce, był język Streferów. Mieli
własny slang i nie mogłam się do niego przyzwyczaić. Na początku nie rozumiałam
niektórych słów, co mnie bardzo irytowało. Dopiero po stu/stu pięćdziesięciu
stronach przywykłam do tego języka i uznałam to za dobry zabieg mający na celu
lepsze ukazanie rzeczywistości, w jakiej odgrywa się akcja.
Bohaterowie są zdecydowanie mocną stroną powieści. Pojawiło się w niej
mnóstwo przeróżnych chłopców i ani razu nie miałam wrażenia, że wszyscy są do
siebie podobni. Jest tu cały wachlarz charakterów i cech, każdy jest inny i nie
sposób ich ze sobą pomylić. Jedyna postać dziewczęca okazała się również
intrygująca. Ona, Thomas i Minho stali się moimi ulubionymi bohaterami.
Wiele momentów trzymało mnie w napięciu. Czułam się, jakbym sama znalazła
się w Strefie i brała udział w wydarzeniach. Bałam się o życie wszystkich
postaci i trzymałam kciuki, aby udało im się wyjść z niebezpiecznych sytuacji
bez żadnych uszkodzeń czy strat.
Rozczarowało mnie zakończenie. Liczyłam na inne rozwiązanie zagadki. To,
które zaserwował nam James Dashner, wydało mi się… nudne. Byłam bardzo
zawiedziona, ponieważ takie jest, jak dla mnie, pójściem na łatwiznę. Autor
mógł się bardziej postarać i wymyślić coś lepszego, co by mnie zaskoczyło czy
wręcz zszokowało.
„Więzień Labiryntu” to bardzo dobra książka, choć nie zachwyciła mnie
tak, jak „Igrzyska śmierci”, do których jest porównywana. Jestem ciekawa, jak
James Dashner rozwinął swój pomysł w kolejnych częściach i bardzo chętnie się z
nimi zapoznam. Swoją powieścią ukazał intrygującą rzeczywistość, swoją wizję
przyszłości, która, miejmy nadzieję, nigdy się nie spełni. Serdecznie polecam.
Moja ocena: 8/10
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
Kocham tą trylogię, jest zdecydowanie jedną z moich ukochanych, które zajmują w moim serduszku szczególne miejsce. :) A wszystkie te pozytywne uczucia James Dashner zawdzięcza... drugiemu tomowi. Moim zdaniem, jest jeszcze bardziej mroczny, przerażający, tajemniczy i ekscytujący niż jedynka! Prawdę powiedziawszy, "Próby Ognia" wzbudziły we mnie takie emocje, że sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić po skończeniu :( Dla mnie, to właśnie tom drugi jest najlepszy z całej trylogii, także polecam go serdecznie, zwłaszcza jeśli podobał ci się "Więzień". :)
OdpowiedzUsuńAch i Minho! Cieszę się widząc kolejną osobę, która lubi tę postać. Ja, uczciwie przyznaję, najmilej z całej gromady bohaterów wspominam właśnie jego :3 Był taki czarujący... Odważny... Wygadany...
Pozdrawiam!
Sherry
Zapowiada się fajnie. We wrześniu ekranizacja ksiązki, więc muszę się zaopatrzyć i przeczytać tą trylogie jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam :) Mam za sobą dwa tomy tej trylogii, a na półce już czeka na mnie ostatnia część "Lek na śmierć". Jestem strasznie ciekawa, jak zakończy się ta historia :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś zawiesiłam się na Więźniu labiryntu i nie mogę ruszyć kontynuacji, sama nie wiem, dlaczego. Może ekranizacja mnie do tego zmotywuje, bo w sumie pierwszy tom mi się podobał.
OdpowiedzUsuń