Autor: Cate Tiernan
Tytuł: Płonący stos. Księga 1:
Kielich Wiatru, Krąg Popiołów
Tytuł oryginału: Balefire Omnibus #1: A Chalice of
Wind; A Circle
of Ashes
Wydawnictwo: Amber
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 416
Clio od dzieciństwa jest wychowywana na czarownicę. Uczy się zaklęć,
właściwości roślin, a przede wszystkim jedności z naturą, od której pochodzi
magia. Thais niedawno przeprowadziła się do Nowego Orleanu. Musi zamieszkać z
nową opiekunką w nieznanym mieście i ostatnią klasę spędzić w nieznanej szkole,
ponieważ jej tata zginął w wypadku. Kiedy obie dziewczyny spotykają się
pierwszego dnia szkoły, odkrywają coś niesamowitego. Są identyczne niczym dwie
krople wody. Bliźniaczki? Dla dlaczego zostały rozdzielone po urodzeniu? Prawda
okazuje się być bardziej mroczna i niesamowita, niż podejrzewały. Wywraca im
życie do góry nogami i sprawia, że nic już nigdy nie będzie takie samo…
Cate Tiernan to pseudonim amerykańskiej pisarki powieści z gatunku
paranormal romance. Zaczynała pisać w młodym wieku od średniej długości
książeczek, ale sławę przyniosły jej dopiero cykle „Płonący stos” oraz „Sweep”.
Oba poruszają tematy magii oraz czarownic. W 2010 roku zaczęła pisać nową
trylogię „Ukochany nieśmiertelny”.
Uwielbiam książki pełne magii i tajemnic, w których bohaterkami są
czarownice posługujące się wszelkimi zaklęciami, tworzące kręgi itd. Bardzo
chętnie się w nich zaczytuję. Jednak zazwyczaj prawie każda lektura o tej
tematyce mnie zawodzi. Brakuje im tego „czegoś”. Często za mało jest w nich
magii i czarów, które mnie tak intrygują. Pod tym względem „Płonącemu stosowi”
niczego nie brakuje. Mogłam uważnie śledzić magiczne zwyczaje Bonne Magie, którą zajmowały się główne
bohaterki. Autorka poświęciła temu tematowi sporo czasu i spełniła moje
wymagania.
Dwie główne bohaterki są zupełnie różne. Choć z wyglądu identyczne, pod
względem charakteru są swoimi przeciwieństwami. Clio, zawsze pewna siebie, ma
świadomość, jaka jest atrakcyjna i chętnie to podkreśla. Jest impulsywna,
wybuchowa i często mówi to, co myśli. Z mężczyznami obchodzi się jak z
zabawkami. Zazwyczaj tego typu postaci mnie strasznie irytują, jednak w tym
wypadku, ku mojemu zdziwieniu, było odwrotnie. To Clio lubiłam bardziej od jej
bliźniaczki. Thais okazała się bardzo naiwna, delikatna, skromna i cicha. Wciąż
się nad sobą użalała, a jej rozpaczanie nad śmiercią ojca było sztuczne. Zawsze
była posłuszna i nie chciała sprawić zawodu innym. Wydaje mi się, że pani
Tiernan próbowała na siłę zrobić z niej idealną postać, co jej się zupełnie nie
udało. Thais mnie denerwowała i niestety ani trochę jej nie polubiłam.
Spodobało mi się to, że co rozdział narratorką była inna z bliźniaczek.
Dzięki temu mogłam poznać je lepiej, spojrzeć na różne sytuacje z perspektywy
dwóch osób. Choć rozdziały poświęcone Clio czytałam z większą przyjemnością niż
te poświęcone Thais.
Wydawnictwo Amber znów nie popisało się swoimi korektorami. W książce
znalazłam mnóstwo błędów. Czy to literówek, czy stylistycznych,
ortograficznych, a nawet powtórzenia! Tych ostatnich było naprawdę dużo i
bardzo mnie one irytowały. Widać je gołym okiem i zastanawiam się, jak to
możliwe, że nikt ich nie wyłapał.
Przez większość powieści akcja wlecze się niemiłosiernie. Brak
zaskakujących wydarzeń, które ożywiłyby lekturę. Dopiero pod koniec akcja
troszeczkę przyspiesza, ale nie tak, jak bym chciała.
„Płonący stos” to bardzo przeciętna książka. Nie jest ani zła, ani dobra.
Na pewno nie należy do literatury wysokich lotów, ale zapewnia rozrywkę na
długi wieczór. Gdybym nie posiadała we własnych zbiorach drugiego tomu, zapewne
bym go nie przeczytała. Ale z tego względu dam lekturze drugą szansę. Kupiłam
obie części za marne grosze, więc nawet nie żałuję wydanych pieniędzy. Nie
polecam, ani nie odradzam tej powieści. Sami zadecydujcie, czy chcecie
zaryzykować.
Moja ocena: 5/10
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
Tym razem nie skuszę się, ale recenzja ciekawa
OdpowiedzUsuńOj moja recenzja tej pozycji byłaby znacznie gorsza i nie zgadzam się, że książka jest TYLKO przeciętna. Dla mnie czytanie jej było męczarnią i gdyby nie w miarę ciekawy koniec, pewnie dałabym temu cudownemu tworowi 1/10. W każdym razie, również nie polubiłam Thais. Była ciapowata, naiwna, głupia i irytująca. :/ Clio przynajmniej wydawała mi sie naturalna. I pewna siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
U mnie ta pozycja czeka w kolejce i mam nadzieję, że jednak mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńOpis mnie zaciekawił, ale... jak wspomniałaś o autorce i jej książce "Ukochany nieśmiertelny" oraz dałaś niską ocenę, to stwierdziłam, że raczej ta książka mi się nie spodoba. Niestety posiadam "Ukochanego nieśmiertelnego", nie zachwyciło mnie i nie marzę o niczym innym, jak pozbyciu się tej książki :) Nie mówiąc o tym, że nie mam chęci sięgać po coś innego jej autorstwa
OdpowiedzUsuń