Autor: Beth Fantaskey
Tytuł: Przyrzeczeni
Tytuł oryginału: Jessica's Guide to
Dating on the Dark Side
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 408
Jessica wiedzie zwyczajne życie. Chodzi do szkoły, spotyka się z
przyjaciółką, flirtuje z chłopakami i wygrywa konkursy matematyczne. Wszystko
się zmienia, kiedy na jej drodze staje pochodzący z Rumunii uczeń z wymiany
międzynarodowej. Jest on arogancki, tajemniczy, przystojny i bardzo natrętny.
Twierdzi, że Jessica jest rumuńską wampirzą księżniczką i na mocy paktu
zawartego tuż po ich narodzinach są zaręczeni! Dziewczyna od zawsze sceptycznie
podchodzi do wszelkich paranormalnych zagadnień, a Lucjusza zaczyna uważać za
niebezpiecznego pomyleńca. Czy to możliwe, żeby wampiry naprawdę istniały? Jaki
cel ma ten chory żart chłopaka? Czy Lucjuszowi powiodą się zaloty?
Beth Fantaskey urodziła się w małym miasteczku w Pensylwanii. Studiowała
dziennikarstwo, a obecnie jest wykładowcą. Bardzo lubi pisać i żadna forma
wypowiedzi pisemnej nie jest jej obca – powieści, opowiadania, artykuły,
oficjalne mowy… Jej debiutem literackim byli „Przyrzeczeni”, którzy kilka lat
później doczekali się kontynuacji (ale nie w Polsce). Autorka uwielbia
podróżować, choć boi się latać samolotem. W nowych krajach próbuje keczupu, a
najbardziej smakował jej ten z Polski.
„Przyrzeczonych” chciałam przeczytać od bardzo dawna. Byłam ciekawa, czy
autorka miała oryginalny pomysł, pisząc kolejną na rynku wydawniczym książkę o
wampirach. Sięgając po nią, wiedziałam, że to zwykły romans paranormalny i że
nie mogę liczyć na zbyt dużo, ale nie sądziłam, że otrzymam coś TAKIEGO.
Aby dobrze ocenić tę książkę, muszę przedstawiać dwa punkty widzenia,
ponieważ nie wiem, co założyła sobie autorka. Pierwszy – książka jako komedia.
W tym wypadku sprawdza się nieźle. Sporo wydarzeń było tak absurdalnych, że
siedziałam i skręcałam się ze śmiechu. Było mnóstwo zabawnych sytuacji, a sam
Lucjusz zachowywał się komicznie. Najbardziej się ubawiłam, czytając skierowane
do wuja listy, w których bohater opisywał „nieudane zaloty” i skarżył się na
tamtejszych „wieśniaków”. Jeżeli miała to być satyra na paranormale o
wampirach, to wypadła całkiem nieźle.
Jednak, jeżeli autorka potraktowała „Przyrzeczonych” zupełnie poważnie,
to jest już gorzej. Bo zamiast martwić się o to, czy Jessica i Lucjusz będą
razem, ja tylko kręciłam głową nad niedorzecznością pewnych sytuacji. Już sam
fakt, że do głównej bohaterki podchodzi chłopak, który mówi, że jest ona
wampirzą księżniczką i jego przyszłą żoną, jest śmieszny. To sprawia, że
książki nie da się brać na poważnie. A przynajmniej trudno tak na nią patrzeć.
Wątek miłosny mi się nie podobał. Był sztuczny i po jakimś czasie
przestał mnie już bawić, ale za to zaczął irytować. Jessica cały czas ma
wątpliwości, jest niezdecydowana i nie rozumie swoich czuć. Wydawało mi się, że
odrzuca względy chłopaka już tylko dla zasady.
Zakończenie również mnie zawiodło. Oczekiwałam czegoś lepszego, ale chyba
się przeliczyłam. Czytając, odliczałam kartki do końca powieści. Wszystko było
do bólu przewidywalne, a ja czekałam na nagły zwrot akcji.
Książka mnie rozczarowała. Nie potrafię jej jednak jednoznacznie ocenić,
ponieważ nie bardzo wiem, jaki był
zamysł autorki. Za granicą wydano drugą część powieści, ale można się
zastanawiać, co tu jest jeszcze do opisania. To chyba dobrze, że w Polce
kontynuacja się nie pojawiła. „Przyrzeczeni” nie wyróżniają się spośród książek
o podobnej tematyce. Zapewnią jednak relaks, ponieważ jest to lektura lekka i
niezobowiązująca, niewymagająca zbyt dużo uwag, doskonale nadająca się na
leniwy wieczór. Z pewnością poprawi nam humor. Są takie romanse paranormalne,
które potrafią wzruszyć, a nawet czegoś nauczyć, lecz ten na pewno do nich nie
należy.
Moja ocena: 5/10
Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ II
Czytałam tę książkę daawno temu, gdy miałam fazę na romanse paranormalne i bardzo mi się podobała. Żałowałam nawet, że nie ma u nas drugiej części. Podejrzewam jednak, że teraz bym po nią nie sięgnęła, bo faza na paranormale już mi się skończyła i czytam je raczej sporadycznie. Czuję, że odebrałabym ją tak jak Ty, ale polecałabym młodszym czytelnikom, może odnieśliby podobne wrażenia do moich. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Od bardzo dawna chciałam tę książkę przeczytać, jednak zawsze mi nie po drodze. Ostatnio mam dość jakichkolwiek wampirów, a po Twojej recenzji zniechęciłam się jeszcze bardziej. Jednak książka czeka, może kiedyś się nawet doczeka tego, że za nią chwycę, ale na razie mówię stanowcze nie. Bardzo dobra recenzja!
OdpowiedzUsuńMi książka bardzo się podobała i zaczęłam ostatnio trochę żałować, że się nią wymieniłam :/
OdpowiedzUsuńPrzykro, że książka w twoim odczucia wypadła tak... nie najlepiej. ;) Ja tam ją uwielbiam za humor, za postaci, za wszystko. :) No, ale. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Mi również książka nie przypadła do gustu. Z jednej strony komedia (w dodatku nieśmieszna) a potem zupełnie serio, przez co wcale nie zrobilo się poważnie tylko dziwnie. Wielkie rozczarowanie. Zgadzam się z opinią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W takim razie spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja już dosyć dawno ją czytałam, ale naprawdę mi się podobała! Nawet po angielsku przeczytałam drugą część, która znacznie różniła się od pierwszej - była bardziej dojrzała :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem zainteresowana tą książką, chyba nic w niej nie ma takiego, bym musiała koniecznie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńGdyby Twoja recenzja była pozytywna, to i tak nie sięgnąłbym, bo uciekam od wszystkiego, co jest związane z wampirami.
OdpowiedzUsuń