Autor: Lisi Harrison
Tytuł: Upiorna szkoła. Monster High
Tytuł oryginału: Monster
High
Wydawnictwo:
Bukowy Las
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 276
Cena: 29,90
Nie bądź jak inni –
wyróżnij się z tłumu!
Witajcie w szkole
MONSTER HIGH,
Tu potwory stają się…
Upiornie fajne!
Fragment:
„Co to ma być…?Przerażona blondynka w zielono-białym stroju czirliderki zrobiła krok do tyłu.- Albo cierpisz na ciężki przypadek choroby lokomocyjnej, albo po prostu jesteś… zielona – stwierdziła inna jasnowłosa dziewczyna.- Czy to jakiś żart? – spytała kolejna, odsuwając się na wszelki wypadek.- Nie, po prostu mam miętową skórę – odparła Frankie, uśmiechając się ostrożnie i wyciągając dłoń na przywitanie. Jedna z bransoletek odsunęła się nieco, odsłaniając szwy, ale dziewczyna zupełnie się tym nie przejęła. W końcu taka właśnie była: pozszywana i ośrubowana.- Jestem tu nowa. Nazywam się Frankie i przyjechałam z…- Fabryki zabawek? – dokończyła za nią jedna z czirliderek, zerkając na jej nadgarstek.- To potwór! – zawołała jedyna w stadku brunetka, po czym wyszarpnęła telefon z kieszeni, wybrała numer alarmowy i w panice uciekła do szkoły.- Aaaaaaa! – zapiszczały pozostałe, otrzepując się z obrzydzenia, jak gdyby po nogach pełzały im robaki.”
Co Ci przychodzi na myśl, gdy słyszysz słowo „potwory”? W Twojej głowie
powstaje na pewno obraz zniekształconego człowieka, zwierzęcia lub czegoś tam
innego, co próbuje Cię zabić. Albo potwór chowający się w szafie lub pod
łóżkiem, którego bałeś się w dzieciństwie. Jak zareagowałbyś na to, gdyby
wszyscy nagle zaczęli uważać, że w Twoim mieście mieszkają potwory i możliwe,
że chodzą z Tobą do szkoły? Zacząłbyś się bać, czy próbowałbyś złapać owe strachy?
Może jednak się okazać, że one nie są takie złe i chcą być akceptowane przez
ludzi, chcą utrzymywać z nimi przyjazne kontakty. Tak jak w powieści „Monster
High”…
W książce występują dwie główne bohaterki. Jedna z nich, Melody to zwykła
dziewczyna, która niedawno przeprowadziła się do Salem. Podpada ona od razu „królowej” szkoły, Cleo. Rozpoczyna z nią
wojnę, dzięki czemu zdobywa dwie przyjaciółki – Bekkę oraz Haylee. Poznaje także
intrygującego chłopaka z naprzeciwka o imieniu Jackson. Zaś drugą bohaterką
jest Frankie Stein. Żyje dopiero od piętnastu dni i ma nietypowy, zielony kolor
skóry, pozszywane części ciała i śruby. Bardzo chce, aby wszyscy zaakceptowali
ją taką, jaka jest. Na początku obie okropnie mnie irytowały, każda miała w
sobie coś, co mi się nie podobało. Później trochę przekonałam się do Melody,
ale wciąż była tą głupiutką, naiwną nastolatką. Natomiast Frankie w ogóle mi
się nie spodobała, działała mi na nerwy i z ulgą kończyłam rozdziały o niej. Bohaterowie
są niestety dużym minusem, mimo iż byli dobrze wykreowani.
Sama fabuła też nie powala na kolana. Niby czegoś takiego jeszcze nie
było, ale nie zaciekawiła mnie, tak jak się zresztą spodziewałam. Większą część
książki zajmowały kłopoty sercowe bohaterek. Nic nadzwyczajnego. Punktem
kulminacyjnym był tak długo oczekiwany bal. Powinien wywołać jakieś emocje, trzymać
w niepewności. Niestety, nic takiego nie odczułam. To co tam się działo było
tak bezsensowne, że całkowicie straciłam ochotę na czytanie. Całe szczęście, że
to było jakieś ostatnie sto stron.
Znalazłam też i plus w tej książce, który trochę poprawia moją ocenę. W „Monster
High” są przedstawione trudności z zaakceptowaniem otoczenia. Obie bohaterki
były początkowo niezauważalne w szkole, Melody pierwszego dnia zyskała wrogów
przez to, że była nowa. Chciały zabłysnąć i być podziwiane przez innych za to,
kim są. Szkoda, że świat jest taki okrutny i wszyscy są oceniani po wyglądzie. Kiedy
zrobisz złe pierwsze wrażenie, ciężko później być lubianym.
Podsumowując, są gorsze książki. Nie zawiodłam się na tej tak bardzo, ale
pewnie tylko z tego powodu, że nie spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego. Trochę
ciężko czytało się ją, głównie dlatego, że była nudna, ale chciałam ją jak
najszybciej skończyć i czytałam gdzie się tylko dało. Nie polecam tej powieści,
ale jeżeli ktoś chce poznać książkę promowaną przez laleczki, to niech czyta. Ja
ją oceniam jako porażkę. Można było lepiej wykorzystać ten pomysł.
Moja ocena: 2/10
Jeśli obejrzysz kiedy SS, to jestem ciekawa Twojej opinii na jego temat:)
OdpowiedzUsuńPierwszy możesz olać, strata czasu;)
A drugi nie jest nadzwyczajny, ale można się trochę pośmiać:)
Ja od dzieciństwa wymyślam opowiada itp. ale spisywać je zaczęłam dopiero w 3 gimnazjum, kiedy miałam internet. Moje pierwsze opowiadania były masakrą. Totalną.
Też mam taką nadzieję. Póki co jeszcze sporo pracy mnie czeka;]
Na pytania odpowiedziałam, ale mam problem z wymyśleniem własnych pytań, haha ;)
Co do książki byłam jej ciekawa, co to w ogóle jest (głównie przez Farnę, która reklamuje laleczki), ale widzę że jednak nie warto po nie sięgać.
Ehhh, a ja mam tę książkę na półce... No ale cóż, dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńNie mam najmniejszego zamiaru tracić czasu na tę książkę, od zawsze czuję do niej niechęć :D
OdpowiedzUsuńMiałam plan przeczytać tą książkę, ale chyba po Twojej recenzji na razie tego nie zrobię...
OdpowiedzUsuńObserwujemy?;)
Książki nie mam w planach, nie ciągnie mnie do niej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Mnie ta seria jakoś szczególnie nie interesuje, wiec raczej nie przeczytam.;D
OdpowiedzUsuńRaczej sobie daruję :D
OdpowiedzUsuń