piątek, 11 października 2013

"Wampiry z Morganville. Księga 5: Miasto Widmo" Rachel Caine


Autor: Rachel Caine
Tytuł: Wampiry z Morganville. Księga 5: Miasto Widmo
Tytuł oryginału: The Morganville Vampires. Ghost Town
Wydawnictwo: Amber
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 400

Claire i jej przyjaciele powrócili do Morganville z małej wycieczki, jaką sobie urządzili. Niebezpieczeństwo i tam ich dopadło. Nie mogą zaznać dłuższego spokoju, cały czas przyciągają kłopoty. Tak jest i tym razem. Claire w obliczu zagrożenia zabija wampira, co jest karane w mieście śmiercią. Jednak Amelie, Założycielka Morganville, pozwala jej na odkupienie win poprzez pracę nad nowym systemem ochrony. Dziewczyna musi naprawić maszynę, która odpowiadała za utrzymywanie barier ochronnych, wymazywanie wspomnień, czy tworzenie portali. Podczas wykonywania zadania nie może pozwolić sobie na odpoczynek czy sen, ma dostarczane jedynie jedzenie. To wydaje jej się prawie nie wykonywalne, a jednak dzięki jej inteligencji udaje się. Później okazuje się, że mimo starań maszyna nie działa jak należy, a w Morganville robi się jeszcze niebezpieczniej, o ile to możliwe…
Rachel Caine to amerykańska pisarka powieści fantastycznych z elementami horroru i romansu. Tak naprawdę nazywa się Roxanne Longstreet Conrad. Napisała kilka serii, jednak w Polsce ukazały się do tej pory tylko dwie – „Czas wygnania” oraz „Wampiry z Morganville” powoli dobiegające końca. Za tę drugą serię bardzo cenię sobie autorkę. Nie mam dość tych książek, choć wampiry już dawno mi się znudziły.
Pisarka, choć nie wprowadziła niczego oryginalnego, nie przedstawiła krwiopijców w innym świetle, napisała interesujący cykl. Wszystkie części, które przeczytałam do tej pory, były bardzo wciągające. Z piątą nie jest inaczej.
„Miasto Widmo” trzyma w napięciu. Cały czas martwiłam się o bohaterów, czy przeżyją, czy uda im się uratować innych. W książce co chwilę coś się działo. Nie było czasu na odpoczynek, przyjaciele musieli działać, aby ocalić miasto.
Przez te wszystkie tomy, które mam już za sobą, bardzo zżyłam się z bohaterami, szczególnie czwórką głównych. Eve, Shane, Claire i Michael zostali świetnie wykreowani. Każdy ma zupełnie inny charakter, ale mimo to pasują do siebie i rozumiem, czemu się zaprzyjaźnili. Nie tylko Claire jest ważną postacią – bez pozostałej trójki nie wyobrażam sobie książki, oni także odgrywają ważną rolę. Claire na początku (w pierwszych częściach) wydawała się nieśmiała i nieco zagubiona, lecz zaczęła się zmieniać i z każdym tomem jest coraz pewniejsza siebie, odważniejsza, nie boi się walczyć o dobro ludzi. Ponadto jest bardzo inteligenta, nie bez powodu Amelie dała jej za zadanie naprawienie maszyny. Eve, zwariowana gotka, od początku lubiła Clarie i była za tym, aby zamieszkała z nimi w domu. Nieraz pokazała, że jest prawdziwą przyjaciółką, za którą pójdzie wszędzie. Michael zamieniony w wampira był gotów w każdej chwili bronić przyjaciół i walczyć za nich. I Shane. Zakochałam się w nim od pierwszych stron, na których się pojawił. Tworzy z główną bohaterką wspaniałą parę, jest bardzo opiekuńczy. Czasem okazuje także słabość, jaką jest jego przeszłość, a szczególnie rodzina. W „Mieście Widmo” bohaterowie i ich przyjaźń zostają wystawieni na próbę, która ukazuje, jak silne wiążą ich związki.
Wątek miłosny jest w powieści świetnym dodatkiem. Nie robi z książki przesłodzonego romansu, o nie. Z przyjemnością obserwowałam, jak rodzi się i rozwija uczucie między Claire i Shanem oraz Eve i Michaelem.
Bardzo spodobał mi się wątek z maszyną. W żadnej powieści, jakie do tej pory czytałam, nie spotkałam się z czymś takim. Cieszę się, że Rachel Caine wysila swoją wyobraźnię, aby stworzyć coś oryginalnego, coś, co by zaintrygowało czytelnika. Wcześniejszy komputer także był interesujący – sterował nim mózg martwej osoby, co mnie trochę przeraziło.
Muszę z przykrością stwierdzić, że wydawnictwo się nie spisało przy korekcie książki. Co kilka stron pojawiały się błędy – ortograficzne, interpunkcyjne, literówki. Miałam dość po jakimś czasie. Kilka jeszcze mogłam wybaczyć, lecz tu znalazłam ich mnóstwo. To naprawdę utrudnia czytanie i zaczęłam się zastanawiać, czy ktokolwiek sprawdził powieść przed wydaniem.
Podsumowując, „Miasto Widmo” bardzo mi się spodobało. Dorównuje poziomem do poprzednich części. Całą serię „Wampiry z Morganville” czytam z ogromną chęcią, ale też z sentymentem – to jedne z moich pierwszych książek o wampirach. Serdecznie polecam cały cykl.
Moja ocena: 8/10

Recenzja została napisana dla portalu literatura.juventum.pl

5 komentarzy:

  1. Czytałam :) Mam za sobą 6 ksiąg, 7 na półce, ale jeszcze nie przeczytana. Póki co zrobiłam sobie urlop od tej serii :)

    recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę",
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam jedynie pierwszy tom. Jakoś do tej pory wyleciała mi ta seria z głowy, ale Twoja recenzja przypomniała mi, że część otwierająca cykl, może nie była arcydziełem, ale fajnie się ją czytało. Muszę chyba rozejrzeć się za pozostałymi tomami i nadrobić powstałe zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak lubię wampiry, tak zawsze jakoś olewałam tę serię, a już wiele razy słyszałam, że jest naprawdę świetna. Będę musiała się w końcu o tym przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam na półce kilka tomów tej serii, a zabieram się do niej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Stronię od wampirów i tym razem je sobie podaruję. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie recenzji. Jeżeli zapoznałeś/aś się już z omawianą pozycją, podziel się ze mną swoim zdaniem, tylko proszę, nie spoileruj innym.