Tytuł: Igrzyska śmierci
Reżyseria: Gary Ross
Produkcja: USA
Premiera światowa: 12 marca 2012
Czas trwania: 2 godz. 22 min.
Gatunek: Science-fiction, akcja, thriller
W państwie Panem co
roku odbywają się Głodowe Igrzyska. Każdy z dwunastu dystryktów musi wylosować
jednego chłopca i dziewczynę w wieku od dwunastu do osiemnastu lat, którzy będą
uczestniczyli w tym wydarzeniu. Wygrać może tylko jedno z nich. A żeby wygrać,
trzeba zabić. Zabić pozostałych trybutów.
Dwunastoletnia siostra
Katniss Everdeen została wylosowana. Dziewczyna bez namysłu zajmuje jej miejsce, choć wie, że na pewno nie wróci już do domu. Drugim trybutem z jej dystryktu jest pewien chłopak, który dawno temu pomógł jej oraz jej rodzinie. A teraz będzie musiała z nim walczyć. Ich poczynania będzie śledziło całe Panem na ekranach telewizorów. Głodowe Igrzyska, choć wszystkich przerażają, są wielkim widowiskiem.
Z wielkim entuzjazmem podchodziłam do tego filmu. Po przeczytaniu fenomenalnej książki, na podstawie której został nakręcony, spodziewałam się równie wspaniałej ekranizacji. Niestety trochę się zawiodłam, nie spełnił moich oczekiwań. Nie dorównuje książce i bardzo się różni, nad czym bardzo ubolewam.
Nie podobało mi się samo przedstawienie Panem, szczególnie Kapitolu. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam i byłam zawiedziona. Szczególnie mnie raziły po oczach przebrania mieszkańców stolicy. Choć w książce pani Collins napisała, że były kolorowe i fantastyczne, to w filmie moim zdaniem już przesadzono. To wyglądało sztucznie i może innym się podobało, ale ja jestem na nie. Te kostiumy mi zupełnie nie pasowały i kiedy pierwszy raz je zobaczyłam, byłam w szoku.
Głodowe Igrzyska nie wzbudziły we mnie tyle emocji, ile w powieści. Nie przeraziła mnie bezwzględność i okrucieństwo Kapitolu. Nie zostały przedstawione tak, aby widz zaczął rozmyślać nad brutalnością świata i niesprawiedliwością. W lekturze mną wstrząsnęły, a w filmie widziałam wszystko tak, jak mieszkańcy Panem, nie wiedziałam, co tak naprawdę dzieje się na arenie. Właśnie zabrakło mi tych rozmyślań Katniss, które tak wzbogaciły książkę, a w ekranizacji nie dało się ich przedstawić. I w filmie trwały niemal tyle samo, ile przygotowania do nich, a powinny być dłuższe i bardziej okrutne.
Sądzę, że aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani. Jennifer Lawrence wspaniale sprawdziła się w roli Katniss Everdeen. Potrafiła świetnie odzwierciedlić uczucia swojej bohaterki, wyglądała przy tym bardzo naturalnie. Nie widziałam jej jeszcze w żadnym filmie, ale zamierzam w najbliższym czasie to zmienić, choćby oglądając "Poradnik pozytywnego myślenia" za który dostała Oscara. Liam Hemsworth idealnie pasował do roli Gale'a. Chyba nie widziałam innych ekranizacji, w których występował, ale ten aktor nie jest mi obcy, już wiele o nim słyszałam. Za to Josh Hutcherson, który grał Peetę, zupełnie mi nie pasował. Wyobrażałam go sobie inaczej i moim zdaniem kto inny powinien dostać tę rolę. Widziałam go już w innych filmach, takich jak "Most do Terabithii" oraz "Podróż do wnętrza ziemi" i tam zagrał lepiej.
Muzyka bardzo mi się podobała. Często oglądając nawet nie zwracałam na nią uwagi i nie wiedziałam, że w tle coś leci, ale kiedy odsłuchałam kilka piosenek, to bez problemu je rozpoznałam, od razu kojarzą się z "Igrzyskami śmierci". Tak więc ścieżkę dźwiękową mogę uznać do dobrą.
Ekranizację mojej ukochanej książki mogę ocenić jako dobrą, a nawet bardzo pomimo wszystkich minusów. Ciekawie było zobaczyć ulubionych bohaterów na ekranie telewizora i jeszcze raz przeżyć z nimi przygodę. Chętnie obejrzę drugą część i mam nadzieję, że będzie nawet lepsza. Polecam.
Moja ocena: 8/10
***
To moja pierwsza recenzja filmu, więc
pewnie nie jest zbyt udana ;) Mam nadzieję, że będą wychodziły mi coraz lepiej, ale na początku nie można się spodziewać cudu. Na "Piękne istoty" nie zdążyłam iść do kina, więc obejrzę dopiero, kiedy ekranizacja będzie dostępna na płytach DVD ^^ I już wielkimi krokami zbliża się "Intruz" :) Zwiastun jest wspaniały.
Bardzo dobra recenzja ;) film oceniłabym podobnie jak Ty, ale muszę stwierdzić, że obsada dobrana idealnie :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam i książki i film<3 Bez wątpienia mogę przyznać, że jest to moja ulubiona trylogia. Czekam na ekranizacje drugiej części;)
OdpowiedzUsuńFilm może nie jest jakiś świetny, ale mam sentyment :)
OdpowiedzUsuńFilm jest świetny, bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńi film i książkę bardzo miło wspominam. czekam na ekranizację "WPO".
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film tak samo, jak książkę nie mogę się doczekać "WPO".
OdpowiedzUsuńSkoro to Twoja pierwsza recenzja filmu, to szczerze mówiąc jest naprawdę dobrze - prosto, szczerze, zachęcająco. Jeśli zaś chodzi o książkę: wiele dobrego o niej słyszałem, a mimo tego jakoś nie chcę się z nią zapoznać... choć jeśli wpadłaby mi w ręce, z pewnością bym nie narzekał. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ,,Igrzyska Śmierci" i film i książki :) A na ,,Intruza" również czekam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Muszę przyznać, że jeszcze nie oglądałam Igrzysk śmierci, ale mam w planach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPamiętam, że w kilku momentach sobie popłakałam. Bardzo podobał mi się film, choć nie jest dokładnie taki, jak bym chciała. No i jednak książka zawsze lepsza ;)
OdpowiedzUsuńwczoraj przeczytałam książkę a dziś obejrzałam film:)
OdpowiedzUsuńLiama kojarzę z "Ostatniej piosenki" :)
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałam, ponieważ chcę najpierw przeczytać książkę (a wciąż nie mam do tego okazji), a dopiero potem sięgnąć po film.
I moim zdaniem Twoja recenzja jest udana - ja na początku pisałam dużo gorsze :)
I też czekam na "intruza". Przeczytałam książkę i spodobała mi się (z wyjątkiem końcówki...) i jestem ciekawa, jaki będzie film... Nie mam dużych wymagań, chcę żeby był lepszy od ekranizacji "Zmierzchu" :D Tylko tak patrząc na zwiastuny, mam wrażenie, że jednak mi się do końca nie spodoba...