Autor: Kami Garcia, Margaret Stohl
Tytuł: Piękne istoty
Tytuł oryginału: Beautiful Creatures
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Liczba stron: 536
Ethan wiedzie z pozoru normalne życie. Mieszka w małym i spokojnym
miasteczku, w którym wszyscy się znają, a ostatnim większym wydarzeniem była
wojna secesyjna. Jednak od kilku miesięcy chłopak miewa dziwne sny, wyglądające
bardzo realistycznie. Pojawia się w nich dziewczyna potrzebująca jego pomocy,
lecz on nie jest w stanie jej ocalić, gdyż cały czas mu się wymyka. Pewnego
ranka na swoim iPodzie znajduje piosenkę zatytułowaną „Szesnaście
księżyców". Utwór ma w sobie coś dziwnego, a zarazem fascynującego. Tego
samego dnia w szkole pojawia się nowa uczennica, co wywołuje sensację, bowiem
do Gatlin już od dawna nie zawitał nikt obcy. Jest ona siostrzenicą starego
dziwaka, Ravenwooda. Już od wielu lat nikt nie widział go w mieście. Ethan
szybko ją rozpoznaje, to dziewczyna z jego snów, którą za wszelką cenę musi w
nich uratować. Jaką tajemnicę kryje nieznajoma? Czy pomiędzy dwojgiem
nastolatków zrodzi się uczucie?
Kami Garcia ukończyła uniwersytet im. Jerzego Waszyngtona, jest
nauczycielką i prowadzi zajęcia czytelnicze. Uwielbia opowieści grozy, magię i
tajemnicę. Margaret Stohl ukończyła filologię angielską, studiowała kreatywne
pisanie pod kierunkiem szkockiego poety i pisarza, bardzo lubi literaturę
amerykańską. Zaprojektowała wiele popularnych gier wideo. Obie mieszkają z
rodzinami w Los Angeles. „Piękne istoty” to ich pierwsza razem napisana
książka, a zarazem debiut literacki.
Już od dawna miałam wielką ochotę na przeczytanie owej historii. Kiedy
ekranizacja trafiła do kina, szybko zakupiłam tę książkę i niemal od razu
rozpoczęłam lekturę. Co prawda, z czytaniem mogłam jeszcze trochę poczekać,
ponieważ nie zdążyłam pójść na seans, ale ów fakt mnie zmobilizował do
zapoznania się z dziełem, inaczej powieść stałaby parę miesięcy na półce. Początek
nie był zadowalający. Szczerze mówiąc, poczułam się oszukana i zawiedziona.
Mimo to nie poddałam się zbyt szybko i czytałam dalej. Po pięćdziesiątej
stronie wszystko szło jak z płatka, początkowy zawód został wynagrodzony.
Powieść niesamowicie wciąga, kiedy zaczęłam czytać, nie mogłam już
odłożyć książki, a kiedy wreszcie to robiłam, cały czas o niej rozmyślałam,
zadawałam sobie pytania: jak to się skończy? co będzie w kolejnych częściach?
Zostałam całkowicie pochłonięta przez tamten świat, świat Gatlin, który okazał
się bardzo tajemniczy i niebezpieczny.
Przed rozpoczęciem lektury zastanawiałam się czy obu paniom udało się tak
ze sobą zgrać, aby wyszedł spójny tekst. Moje obawy były uzasadnione, gdyż styl
autorek nie powala na kolana. Często pisały chaotycznie i nie rozumiałam, co
mają na myśli w danym momencie. Na początku okropnie mnie to irytowało, ale
później się już przyzwyczaiłam. Styl pisania coraz bardziej się poprawiał i mam
nadzieję, że w kolejnym tomie będzie lepiej.
Lena niemal od samego początku zdobyła moją sympatię i stała się ulubioną
postacią. Bardzo podobało mi się to, że autorki nie wykreowały jej na piękną,
ale płytką dziewczynę, którą wszyscy lubią, od razu zdobywającą popularność
oraz uznanie w szkole. O nie, Lena różniła się od swoich rówieśniczek.
Zachowywała się inaczej, starała się nie zwracać na siebie uwagi, ubierała się
też raczej nietypowo, można by rzec – dziwacznie, i nosiła łańcuszek ze starymi
rupieciami. Lena była bardzo tajemnicza i to wszystko sprawiło, że nie mogłam
przestać myśleć o tej oryginalnej osobie. Zastanawiałam się: ile wie? co
ukrywa? Polubiłam także Ethana, lecz momentami jego reakcja na niektóre
wiadomości czy sytuacje wydawała się sztuczna, zbyt spokojna, wszystko
przyjmował tak, jakby to była najnaturalniejsza oraz najnormalniejsza rzecz na
świecie.
Sądzę, że uczucie głównego bohatera do Leny zostało dobrze przedstawione.
Rozwijało się powoli, autorki dały im czas, dzięki czemu ich miłość wyglądała
tak naturalnie. Nie było tak jak w innych powieściach, że bohaterowie już po
paru dniach zostawali parą.
Magia z książki niemalże przedostaje się do świata rzeczywistego, na
każdej stronie czuć ten niesamowity klimat. Jestem oczarowana zarówno powieścią
jak i samymi Obdarzonymi. Kami Garcia i Margaret Stohl wymyśliły coś całkowicie
nowego i zafascynowały mnie swoim światem. To cudowne uczucie, ponieważ niezbyt
często spotykane.
Trzeba także wspomnieć o wspaniałej oprawie graficznej. Okładka, choć
dość zwyczajna i prosta, idealnie oddaje klimat opowieści. Jest bardzo
tajemnicza oraz mroczna, świetnie dobrane kolory. Ładnie wygląda na półce,
cieszy oko. W środku jest przejrzyście – przyjemna czcionka, raczej mało
literówek czy innych błędów. Warto też napisać, że przy każdym tytule rozdziału
został podany dzień i miesiąc, dzięki czemu mogłam łatwo zobaczyć, ile czasu zostało
do tego najważniejszego wieczora.
Dosłownie zakochałam się w tej książce. To cudo, mój kolejny mały skarb,
choć z niewielkimi potknięciami. Powieść tak mnie wciągnęła, że nie mogłam, nie
umiałam wyjść z Gatlin. Nie wiedziałam, gdzie nagle zniknęło pięćset stron. Po
przeczytaniu miałam ochotę natychmiast popędzić do księgarni i zakupić drugą
część. I od razu zacząć czytać. Już się nie mogę doczekać, kiedy będę mogła to
zrobić!
Moja ocena: 8/10
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ, PARANORMAL ROMANCE
Książkę kiedyś zaczęłam... i na tym się skończyło. W kinie jednak na filmie byłam i idealnie trafia on w mój gust. :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie skończyłam czytać, bo w końcu tak mnie znudziła, że się poddałam... Nic ciekawego w PI nie ma i po kolejne części nie sięgnę. Film na kolana też nie powalił...
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo chciałam przeczytać tę książkę, szczególnie kiedy było jej wszędzie pełno przez ekranizację. Ale po przeczytaniu kilku recenzji mój zachwyt powoli mijał. Dałaś książce wysoką ocenę i rozwiałaś trochę moje obawy, ale chyba ta książka jeszcze na mnie trochę poczeka. Po prostu muszę się jeszcze do niej bardziej przekonać :)
OdpowiedzUsuńNa początku gdy obejrzałam zwiastun filmu miałam na powieść ogromną ochotę. Jednak gdy jedna moja znajoma przeczytała "Piękne istoty" i powiedziała że jest to podobizna "Zmierzch" odrobinę się zraziłam.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest w moich niedalekich planach czytelniczych, natomiast filmu nie mam zamiaru obejrzeć, gdyż moja koleżanka - wielka fanka serii, strasznie się na nim zawiodła. :)
OdpowiedzUsuńJestem okropnie ciekawa tej książki. Szkoda, że posiada słabe punkty, aczkolwiek nie zniechęciło mnie to do lektury.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że to dość słaba powieść, ale pomimo tego mam na nią ochotę. Po Twojej recenzji jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podesłanie linka do recenzji :)
OdpowiedzUsuńZostała ona dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
pozdrawiam serdecznie!
Miłośniczka Książek
ogólnie zgadzam się, choc Ty chyba odebrałaś tę książkę trochę cieplej niż ja. i szczerze to nie wiem, jak możesz lubic Lenę. Mnie strasznie denerwowała! ale też fakt, że ja patrzę przez pryzmat trzech tomów; w pierwszej jeszcze chyba nic do niej nie miałam.. ;p
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nie podobało mi się, słaba ta książka.
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgne po tą lekturę, dzięki Twojej recenzji, uznałam, że to książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie www.my-blue-flower.blogspot.com
A ja jakoś nie mogę się przekonać do niej... Zaczęłam kiedyś czytać i... nudna jakaś ;)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna bardzo chciałabym przeczytać tę ksiażkę... :)
OdpowiedzUsuń