Autor: Ann Brashares
Tytuł: Nigdy i na zawsze
Tytuł oryginału: My Name is Memory
Wydawnictwo: Otwarte
Miejsce i rok wydania: Kraków 2012
Liczba stron: 352
Daniel pamięta. Pamięta wszystkie swoje poprzednie życia. Od pierwszego,
w czasach starożytnych, aż do tego, które ma teraz. Niewielu ludzi ma taką
Pamięć, na swojej drodze poznał tylko kilku takich. Potrafi także rozpoznawać
osoby, które znał z poprzednich żyć w ich nowym wcieleniu. Pamięta także
dokładnie, co zrobił w swoim pierwszym życiu, a czego nie zrobił. Spalił on dom
swojej ukochanej, lecz kiedy się dowiedział, kto w nim mieszka, było już za
późno. Nie udało mu się jej ocalić. Teraz ma jednak szansę naprawić swój błąd.
Są czasy współczesne. Daniel znów jest nastolatkiem i chodzi do liceum razem z
Lucy. Ona ma obsesję na jego punkcie, choć zamienili ledwo parę słów. Wszystko
zmienia się podczas balu maturalnego. Chłopak zamierza opowiedzieć Lucy całą
prawdę, wyznać jej miłość i liczyć na to, że coś sobie z tego przypomni. Jednak
impreza kończy się ogromną katastrofą i Daniel traci jakiekolwiek nadzieje na
odzyskanie ukochanej, która uważa go za szaleńca…
Ann Brashares to bestsellerowa amerykańska pisarka, na całym świecie
sprzedano ponad osiem milionów egzemplarzy jej książek. Napisała między innymi
„Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów”, które doczekały się ekranizacji. Czytałam
tę serię dość dawno temu, ale pamiętam, że podobała mi się ona, a nawet bardzo.
Autorka mieszka teraz w Nowym Jorku wraz z mężem i trójką dzieci.
Bardzo lubię czytać takie romantyczne historie. Jestem miłośniczką
romansów paranormalnych, ale też nie pogardzę romansami bez fantastycznych
wątków. Jestem oczarowana twórczością Nicholasa Sparksa, a „Nigdy i na zawsze”
jest porównywana do jego książek. Więc pewnie nikt się nie dziwi, że zakupiłam
tę powieść. Bardzo żałuję, że nie zapoznałam się z nią wcześniej. Chciałabym
cały czas poznawać ją na nowo, przeczytać jeszcze raz nie pamiętając fabuły.
„Nigdy i na zawsze” to przepiękna opowieść o prawdziwej, szczerej
miłości. Nie jest ona przesłodzona, przekoloryzowana, mdła czy nudna. W mało
której książce widziałam tak fantastyczne uczucie między bohaterami. Choć
wszelkim opisom ich przeżyć została poświęcona prawie połowa powieści, nigdy
mnie to nie nudziło. Autorka opisywała wszystko tak pięknie, wspaniale, a
przede wszystkim szczerze. Nie odbyło się bez cięższych chwil, nie zawsze było
tak kolorowo, jakby się chciało. Sama chciałabym kiedyś przeżyć taką miłość…
Daniel to mężczyzna, jakich na tym świecie mało. Pozostaje wierny swojej
miłości i z każdym życiem kocha coraz bardziej. Jest gotowy poświęcić dla Lucy
swój żywot. Jednak nie jest idealny, co to, to nie. Czasem działa pod wpływem
impulsu, a potem żałuje tego, co zrobił. Bywa też naiwny, ale po prostu starał
się ufać ludziom. Byłby na pewno idealnym facetem dla większości dziewczyn.
Lucy, czy też raczej Sophia, a może Konstance? To nie ma znaczenia. Imię
w każdym życiu się zmienia, natomiast dusza nie. Dla niektórych jej obsesja na
punkcie Daniela mogłaby się wydawać dziwna. Myśli o nim, wyobraża sobie ich
rozmowy, co mógłby powiedzieć w danej chwili, gdyby tam był, co lubi, a czego
nie, co teraz może robić… Stara się zrobić wszystko, aby zamienić z nim kilka
słów. Po rozmowie na balu maturalnym coś w niej pęka i staje się inną
dziewczyną. Stara się zapomnieć o tym chłopaku z liceum, jednak jej obsesja
staje się niemal chorobliwa, będąc na studiach stara się znów go odnaleźć. Jej
postać bardzo mnie wzruszyła. Pokochałam ją całym sercem i szczerze jej
współczułam. Szybko stała się moją ulubioną bohaterką. Uwielbiałam jej
przemyślenia, to, jak kochała Daniela…
Wszyscy bohaterowie zostali starannie wykreowani, dopieszczeni w każdym
calu. Stali się dla mnie przyjaciółmi, byli tak realni, że spodziewałam się, iż
kiedyś któregoś z nich zobaczę na ulicy.
Książka niesamowicie wzrusza. Cały czas miałam ochotę płakać, to ze
szczęścia, to ze smutku. Czytałam ze ściśniętym gardłem, czasem musiałam robić
przerwy w lekturze, aby chwilę ochłonąć od natłoku emocji.
Bardzo mi się podobały rozdziały przedstawiające poprzednie wcielenia
głównego bohatera. W niektórych z nich spotykamy jego ukochaną, a w niektórych
obserwujemy inne wydarzenia. Wszystkie są równie ciekawe i ważne.
To po prostu cudowna, niesamowita powieść. Taka, do której po jakimś
czasie trzeba powrócić. Zakończenie wprawiło mnie w osłupienie, tak naprawdę
nie wiadomo, jak się skończy historia Lucy i Daniela. Autorka pozostawiła duże
pole dla wyobraźni czytelnika. Z jednej strony chciałabym, aby napisała kolejną
część, a z drugiej bałabym się ją przeczytać. Bałabym się tego, że zniszczyła
moją wspaniałą opowieść. „Nigdy i na zawsze” to powieść, która powinna znaleźć
się na liście obowiązkowych lektur takich romantyczek i marzycielek jak ja.
Moja ocena: 10/10
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ; PARANORMAL ROMANCE
Czytałam wiele różnych recenzji tej książki, ale to chyba właśnie Twoja tak skutecznie mnie zachęciła. Będę musiała się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się całkowicie - fenomenalna książka. szkoda, że nie mam jej na własność :(
OdpowiedzUsuńWszyscy tak chwalą, że grzechem byłoby nie przeczytać :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada, muszę przeczytać, szczególnie, że recenzja taka zachęcająca!
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pozytywnych komentarzy odnośnie tej książki, więc nie mogłabym tak po prostu odpuścić :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę",
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Miłośniczka Książek :)
Zakupiłam wczoraj tę książkę i już się nie mogę doczekać, gdy ją zacznę! :)
OdpowiedzUsuńTo była przepiękna historia!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi sie ją dorwać, brzmi zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuń