PREMIERA 25 WRZEŚNIA
Tytuł: Dziedzictwo
Tytuł oryginału: Night School
Wydawnictwo: Otwarte
Miejsce i rok wydania: Kraków 2013
Liczba stron: 398
W Akademii Cimmeria rozpoczyna się jesienny semestr. Uczniowie
przyjeżdżają do szkoły wcześniej niż zazwyczaj, aby pomóc w remontach mających
przywrócić budynkowi dawny blask, ponieważ został zniszczony przez pożar.
Większość sypialni spłonęła, w bibliotece część zbiorów i zabytkowych mebli przepadła.
Allie również zgłasza się na ochotnika do pomocy przy odnowieniu szkoły. Nowy
semestr nie zapowiada się zbyt dobrze – atak, jaki miał miejsce na wakacjach
utrzymuje dziewczynę w przekonaniu, że teraz powinna być ostrożniejsza niż
zwykle. Isabelle jest tego samego zdania, dlatego postanawia, że Allie musi
zacząć uczyć się samoobrony. Szkoła wciąż jest narażona na ataki ze strony
Nathaniela, a prawdopodobnie wśród uczniów lub nauczycieli znajduje się
zdrajca, który wyjawia wszystkie plany wrogowi. Kto nim jest? Co planuje
Nathaniel? Jaką rolę odgrywa w tym Allie?
Około pół roku temu miałam okazję przeczytać „Wybranych”. Powieść
pozytywnie mnie zaskoczyła, wręcz oczarowała. Okazała się nie być szablonową
młodzieżówką, jakich pełno, ale niezmiernie intrygującą i wciągającą historią z
wątkami sensacyjnymi, które uwielbiam. Z niecierpliwością wyczekiwałam
informacji na temat drugiego tomu. Skakałam z radości trzymając go po długim
oczekiwaniu w swoich rękach. Jak wypadł w porównaniu do „Wybranych”?
Znakomicie!
„Dziedzictwo” zaczęło się bardzo intrygująco i tajemniczo. Nie wiedziałam
co się dzieje, dlaczego, kto, jak, gdzie. Dopiero później pani Daugherty to
wyjaśnia. Zresztą nie tylko początek jest taki. Cała powieść wciąga,
zaniedbywałam swoje obowiązki, aby móc dowiedzieć się, co stanie się dalej.
Wracając ze szkoły myślałam tylko o tym, aby czytać dalej. Przeżywałam tę
historię całym swoim sercem.
Bohaterowie są mocną, może nawet najlepszą stroną książki. Allie przez poprzedni
semestr w Cimmerii bardzo się zmieniła i widać to na pierwszy rzut oka. Moim
zdaniem wyszło jej to na dobre. Może i miała słabsze momenty, w których użalała
się nad sobą i nie za bardzo mi się to podobało, ale przecież każdy ma gorsze
chwile. Poza tym jej postać została świetnie wykreowana, jest to jedna z
bohaterek, które bardzo miło się wspomina. Carter także przeszedł pewną
przemianę. Bardziej otworzył się przed innymi i w końcu mogłam poznać jego
przeszłość, która mnie ciekawiła już w poprzednim tomie. Jednak jego zazdrość
stała się irytująca i warunki, jakie stawiał swojej dziewczynie, były
idiotyczne, kolokwialnie mówiąc. Za to Sylvain… Mmm, bezsprzecznie moja
ulubiona postać. Szybko wybaczyłam mu wcześniejsze zachowanie (szybciej niż
Allie) i wrócił do moich łask. Zdobył moje serce i fragmenty, w których
występował, czytałam z wypiekami na twarzy i przyspieszonym tętnem.
Wątek miłosny, który w tamtej części wydawał mi się trochę sztuczny i
przerysowany, tym razem został idealnie poprowadzony. Uczucia nie rozwijały się
tak szybko, a bohaterowie potrzebowali czasu na ich zrozumienie. Na pewną
sytuację musiałam czekać niemal przez całą książkę, niemal płacząc z
niecierpliwości i napięcia.
C.J. Daugherty dopiero w „Dziedzictwie” pokazała swój prawdziwy talent.
„Wybrani” byli jej debiutem, a dopiero po kolejnych tomach i książkach można
ocenić, czy autor naprawdę potrafi pisać i nie osiądzie na laurach z
poprzedniego dzieła. Niesamowite opisy i wspaniale wykreowane postaci to jedne
z licznych plusów powieści.
Wydawnictwo Otwarte naprawdę się postarało i zaprojektowało piękne
okładki. Mają klimat grozy i tajemniczości, przyciągają wzrok i wspaniale
pasują do treści. Z każdą częścią lepsza, mam nadzieję, że trzecia również mnie
nie zawiedzie.
W książce znalazły się również wątki sensacyjne, oczywiście umiejętnie
prowadzone, zaskakujące i intrygujące, niczym z dobrego kryminału. Cały czas
zastanawiałam się, kto jest zdrajcą szkoły, nie wiedziałam już, kogo mam
podejrzewać, więc podejrzewałam wszystkich. Moje domysły po części się
sprawdziły, lecz niestety wciąż nie znam tożsamości zdrajcy.
„Dziedzictwo” okazało się jeszcze lepsze od swojej poprzedniczki. C.J.
Daugherty poprawiła błędy, które popełniła wcześniej i teraz tak naprawdę do
niczego nie mogę się za bardzo przyczepić. Historia tak mnie wciągnęła, że nie
wiem, jak ja będę funkcjonować do premiery trzeciego tomu. Serię już teraz będę
zaliczać do moich ulubionych. Właśnie tak powinny wyglądać dobre młodzieżówki.
Moja ocena: 10/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte
ja czekam na książkę i mam nadzieję na zachwyt :)
OdpowiedzUsuńeh, ale narobiłaś mi ochoty! ciekawe, kiedy uda mi się zdobyć "Dziedzictwo".
OdpowiedzUsuńPewnie z ciekawości przeczytam kiedyś :)
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu powinnam mieć "Dziedzictwo", nie mogę się doczekać, kiedy przystąpię do czytania:)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę ksiązkę:)
OdpowiedzUsuńCzekam na swój egzemplarz i mam nadzieję, że szybko do mnie trafi, bo choć recenzję przeczytałam jednym okiem (aby nie natknąć się na ewentualne spoilery), ochoty mi narobiłaś ;)
OdpowiedzUsuń