Autor: Gillian Shields
Tytuł: Nieśmiertelny
Tytuł oryginału: Immortal
Wydawnictwo: Amber
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Liczba stron: 303
Cena: 29,80 zł
Evie zostaje wysłana przez ojca do Wyldcliffe Abbey, elitarnej szkoły z
internatem dla dziewcząt. Babcia, która się nią opiekowała, zachorowała i
dziewczyną nie ma kto się zająć. Staje się jedną z nielicznych w szkole
stypendystek, które zostają zmuszane do sprzątania naczyń po jedzeniu i
wzorowego zachowywania się. Jednak Evie to jakoś nie wychodzi i cały czas
pakuje się w kłopoty. Nocami spotyka się z tajemniczym Sebastianem, a za dnia
sprzecza się z wrednymi koleżankami. Coraz częściej przytrafiają jej się dziwne
rzeczy – miewa wizje, w których widzi dziewczynę bardzo podobną do siebie, ale
przybywającą jakby z przeszłości. Czyżby nieznajoma chciała jej coś przekazać?
Sięgając po tę książkę nie spodziewałam się ambitnej lektury. Byłam
niemalże pewna, że „Nieśmiertelny” nie wniesie nic do mojego życia. Czasem
lubię się pomęczyć z takimi gniotami, żeby bardziej doceniać inne książki. Wzięłam
ją po to, aby zobaczyć, co jeszcze nawymyślają autorzy dla pieniędzy i sławy.
Jak widać, pomysły im się nie kończą…
Po pierwsze, fabuła. Nie do końca dopracowana. Niektóre wydarzenia nie
miały sensu i zastanawiam się, po co autorka umieściła je w książce. Chyba po
to, by miała więcej stron. W ogóle nie podobały mi się spotkania Evie z
Sebastianem. Były… mdłe, a nie tajemnicze, jakie miały być. Oczywiście główna
bohaterka od razu zakochała się w chłopaku wyglądającym jak książę z bajki. Choć
bardzo chciała przestać się z nim widywać, nie mogła wytrzymać bez niego choćby
jednej nocy i narażała siebie na ostrzeżenie od wymagającej dyrektorki. Ach,
jakie to romantyczne!
Po drugie, bohaterowie. Tu już jest zupełne dno. Jedyną wartą uwagi postacią
była Sara, którą jako jedyną polubiłam. Tylko ona wywoływała u mnie pozytywne
emocje i uśmiech na twarzy. Evie, taka głupiutka, naiwna dziewczynka, którą
pani Shields nieudolnie wykreowała. Jej przemyślenia sprawiały, że chciałam
rzucić książką o ścianę, co nieczęsto się u mnie zdarza. A Sebastian… Stworzony
na siłę, który oczywiście okłamywał z miłości swoją ukochaną. Im bardziej
zagłębiałam się w historię, tym bardziej mnie irytował. A jego relacja z
ukochaną stypendystką wydawała się taka sztuczna.
Po trzecie, styl autorki. Gillian Shields posługiwała się prostym
językiem, ułatwiającym czytanie, co akurat wyszło na dobre. W niektórych
momentach umiała mnie zainteresować, choć cały czas nieudolnie próbowała
wprowadzić klimat gotyckiego romansu i powieści grozy, jakimi się cechuje ta
powieść według opisu z tyłu okładki. Robiła to „na siłę”, przez co książka
wydawała się jeszcze bardziej sztuczna i trudniejsza do zniesienia.
Jedyne, co mi się podobało, to fragmenty z pamiętnika lady Agnes, które
były dość ciekawe, choć też nie zawsze. Niestety i tu pani Shields nie popisała
się oryginalnością, gdyż taki motyw już w innych utworach występował.
Okładka też mi się nie podoba, nie ma w sobie tego „czegoś”. Kolorystyka
dość ładna, choć nic nadzwyczajnego. Tylko ten błękit przyciąga wzrok, dobrze
dobrany odcień.
„Nieśmiertelny” nie ma w sobie nic, co mogłoby być powodem, dla którego
warto to przeczytać. Ot, kolejne czytadło. Kolejny gniot w moich rękach.
Zdecydowanie nie polecam.
Moja ocena: 2/10
WYZWANIE: PARANORMAL ROMANCE; CZYTAM FANTASTYKĘ
okładka i tytuł mnie strasznie kusiły, nie kojarzę książki, ale twoja opinia raczej zmniejszyła mój zapał :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :) ciekawy blog.
Miałam okazję czytać tą książkę i nie zrobiła na mnie wrażenia, wręcz przeciwnie męczyła mnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podrzucenie linku. Recenzja dodana do wyzwania :)
OdpowiedzUsuńSkutecznie mnie zniechęciłaś, będę omijać tę książkę szerokim łukiem. (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
fabuła wydaje się szablonowa i nieciekawa. biorąc pod uwagę bardzo niską ocenę, na pewno nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię. Teraz jestem już pewna, że po nią nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńBędę ją omijać szeeerokim łukiem :D
OdpowiedzUsuńAż tak kiepsko? Po Amber nastawiałam się na coś lepszego, no ale trudno. Będę omijać.
OdpowiedzUsuńŁo... nie miałam zamiaru się za nią brać. Po takiej ocenie widzę, że słusznie.
OdpowiedzUsuńHaha właśnie dzisiaj zaczęłam ją czytać. Jestem jeszcze na pierwszym rozdziale. Po twojej recenzji trochę się do niej zniechęciłam. Szkoda, ale skoro już ją wypożyczyłam to już ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam bardzo dawno temu i szczerze mówiąc nie wiele z niej pamiętam. Tym bardziej jest to dla mnie znak, że nie jest ona warta uwagi :P
OdpowiedzUsuńNie kojarzę książki, ale że okładka łatwo wpada w pamięć, to będę pewnie pamiętała, że lepiej się trzymać od niej z daleka... chyba, że w pełni świadomie sięgnę, zeby samej się przekonać, czy to taki gniot, jak napisałaś. Aczkolwiek myślę, że podzielę to zdanie ;) Przynajmniej tak kiedyś było z jedną książką, którą świadomie przeczytałam, a Ty ją odradzałaś :)
OdpowiedzUsuńŚliczny szablon :)