Autor: Agnieszka Tyszka
Tytuł: Siostry Pancerne i pies
Wydawnictwo: Egmont
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 144
W pewnej starej willi, odziedziczonej po prababce, mieszkają cztery
całkiem różne siostry wraz z matką i psem. Matka to ekolożka, która nie chce
znaleźć normalnej pracy, spędza godziny na zakupach, aby dokładnie poznać
zawartość produktów, nie je mięsa i nie uznaje odświeżaczy powietrza, które
mogą powodować raka. Róża w wolnych chwilach szyje sobie ubrania, którymi
wszyscy się zachwycają i przeżywa pierwszą miłość. Jaśmina cały czas chodzi
wkurzona, siostry ją irytują i nie może kupić markowych ciuchów. Hortensja
mieszka we własnym świecie, wiecznie czegoś zapomina i coś gubi. Georginia,
najmłodsza z sióstr, jest najlepiej we wszystkim zorientowana, szybko
wszystkiego się uczy, ale wydaje się, że żyje w bajkowym świecie. Siostry
często się kłócą, ale po tym, jak pies zachorował muszą zacząć razem działać,
aby rodzina była szczęśliwa i wszystko wróciło do normy.
Agnieszka Tyszka jest z wykształcenia polonistką, zajmuje się pisaniem
powieści, czasem dłuższych, czasem krótszych. Lubi zachwycać się drobiazgami,
czytać książki oraz słuchać śpiewających kobiet. Napisała między innymi „Kawę
dla kota”, „M jak dżeM”, „Czego uszy nie widzą” oraz „Siostry Pancerne i pies”.
Kiedy usłyszałam o tej książce, pomyślałam „może być ciekawie, warto
spróbować”. Czasem lubię przeczytać lekką, niezobowiązującą powieść, a ta
wydawała się właśnie taka. Do tego mała ilość stron. Jak tylko zobaczyłam na
nakanapie.pl w rozdaniu tę książkę, postanowiłam spróbować i zgłosiłam się. Po
cichu liczyłam na swoje szczęście i się udało. Tak właśnie „Siostry Pancerne i
pies” trafiły w moje ręce.
Spodziewałam się trochę lepszej książki, z którą będę mogła spędzić kilka
krótkich chwil, ale niestety powieść nie do końca spełniła moje oczekiwania.
Wiem, że nie powinnam wymagać zbyt wiele, ale i tak jestem trochę rozczarowana.
Nie chodzi o to, że książka mi się nie spodobała, bo nie była zła, ale liczyłam
na coś innego. Może jest to spowodowane tym, że jeszcze tego samego dnia
skończyłam fantastyczną książkę i jeszcze byłam przy niej myślami. Jednak kiedy
tak teraz myślę o „Siostrach…”, uważam, że było całkiem przyjemnie i miło.
Spodobało mi się wykreowanie postaci, szczególnie sióstr i matki. Co
prawda dwóm najmłodszym, Teśce i Gieni, nie poświęcono tak dużo uwagi jak Róży
i Jaśce, to i tak od razu widać ich odmienny charakter. Jaśki na początku
strasznie nie lubiłam, wyżywała się na innych i nie potrafiła okazać
współczucia, ale na końcu wydawała się zupełnie inną osobą, kiedy poradziła
sobie z trudnościami. Mogłam się z nią utożsamić, gdyż mam podobne problemy i
potrafiłam ją zrozumieć. Bardzo spodobał mi się charakter Róży i to ona
wzbudzała we mnie największą sympatię. Wspierała siostry oraz matkę, zawsze
można było na nią liczyć.
Książka momentami była nudna. Tak naprawdę nie było żadnego kluczowego
momentu, wydarzenia, na którym skupiałaby się cała akcja i to mnie najbardziej
rozczarowało. Został przedstawiony fragment życia sióstr Pancernych, od choroby
psa, co po jakimś czasie zbliżyło je do siebie. Cały czas czekałam na jakąś
akcję, żeby stało się coś ważniejszego, przełomowe wydarzenie, ale nic takiego
nie było. Jeżeli pewne informacje miały zaskoczyć, wcale tego nie zrobiły,
wręcz przeciwnie – spodziewałam się ich.
Styl autorki jest lekki i prosty, dzięki czemu łatwo i szybko czyta się powieść.
Nie jest to więc ambitna lektura i nigdy taką nie będzie. Ot, taka zwykła
historia o czterech siostrach. Ale oczywiście zawsze mogło być lepiej i trzeba
o tym pamiętać.
„Siostry Pancerne i pies” trochę mnie rozczarowały. Przez pięćdziesiąt,
może sześćdziesiąt stron nic się nie działo i było nudno. Dalej już trochę
lepiej, dlatego że postaci zostały przedstawione i autorka mogła ruszyć dalej.
Sądzę, że książka bardziej spodoba się jedenasto-, dwunastolatkom, gdyż
dziewczęta w takim wieku zazwyczaj lubią takie lekkie lektury czytać. Dla mnie
to była zwykła powieść na parę godzin i pewnie szybko o niej zapomnę.
Moja ocena: 6/10
Za książkę dziękuję portalowi nakanapie.pl
To idealna lektura dla mojej chrześnicy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chyba jednak podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJa także chyba sobie odpuszczę, ponieważ niespecjalnie mnie do tej książki ciągnie :/
OdpowiedzUsuńRównież po tę książkę nie sięgnę. Zdecydowanie nie moja tematyka. :)
OdpowiedzUsuńJedenaście, dwanaście lat to ja już miałam kilka dobrych lat temu więc raczej podziękuję
OdpowiedzUsuńOjć! Chyba spasuję. Spodziewałam się czegoś lepszego ;)
OdpowiedzUsuńSam opis mnie nie zachęcał do tej książki, Twoja recenzja tym bardziej :) Wolę poczytać coś innego, szczególnie że ostatnio zbierają mi się stosy książek do czytania :)
OdpowiedzUsuń