poniedziałek, 21 stycznia 2013

"Siostry Pancerne i pies" Agnieszka Tyszka


Wydawnictwo: Egmont
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 144

W pewnej starej willi, odziedziczonej po prababce, mieszkają cztery całkiem różne siostry wraz z matką i psem. Matka to ekolożka, która nie chce znaleźć normalnej pracy, spędza godziny na zakupach, aby dokładnie poznać zawartość produktów, nie je mięsa i nie uznaje odświeżaczy powietrza, które mogą powodować raka. Róża w wolnych chwilach szyje sobie ubrania, którymi wszyscy się zachwycają i przeżywa pierwszą miłość. Jaśmina cały czas chodzi wkurzona, siostry ją irytują i nie może kupić markowych ciuchów. Hortensja mieszka we własnym świecie, wiecznie czegoś zapomina i coś gubi. Georginia, najmłodsza z sióstr, jest najlepiej we wszystkim zorientowana, szybko wszystkiego się uczy, ale wydaje się, że żyje w bajkowym świecie. Siostry często się kłócą, ale po tym, jak pies zachorował muszą zacząć razem działać, aby rodzina była szczęśliwa i wszystko wróciło do normy.
Agnieszka Tyszka jest z wykształcenia polonistką, zajmuje się pisaniem powieści, czasem dłuższych, czasem krótszych. Lubi zachwycać się drobiazgami, czytać książki oraz słuchać śpiewających kobiet. Napisała między innymi „Kawę dla kota”, „M jak dżeM”, „Czego uszy nie widzą” oraz „Siostry Pancerne i pies”.
Kiedy usłyszałam o tej książce, pomyślałam „może być ciekawie, warto spróbować”. Czasem lubię przeczytać lekką, niezobowiązującą powieść, a ta wydawała się właśnie taka. Do tego mała ilość stron. Jak tylko zobaczyłam na nakanapie.pl w rozdaniu tę książkę, postanowiłam spróbować i zgłosiłam się. Po cichu liczyłam na swoje szczęście i się udało. Tak właśnie „Siostry Pancerne i pies” trafiły w moje ręce.
Spodziewałam się trochę lepszej książki, z którą będę mogła spędzić kilka krótkich chwil, ale niestety powieść nie do końca spełniła moje oczekiwania. Wiem, że nie powinnam wymagać zbyt wiele, ale i tak jestem trochę rozczarowana. Nie chodzi o to, że książka mi się nie spodobała, bo nie była zła, ale liczyłam na coś innego. Może jest to spowodowane tym, że jeszcze tego samego dnia skończyłam fantastyczną książkę i jeszcze byłam przy niej myślami. Jednak kiedy tak teraz myślę o „Siostrach…”, uważam, że było całkiem przyjemnie i miło.
Spodobało mi się wykreowanie postaci, szczególnie sióstr i matki. Co prawda dwóm najmłodszym, Teśce i Gieni, nie poświęcono tak dużo uwagi jak Róży i Jaśce, to i tak od razu widać ich odmienny charakter. Jaśki na początku strasznie nie lubiłam, wyżywała się na innych i nie potrafiła okazać współczucia, ale na końcu wydawała się zupełnie inną osobą, kiedy poradziła sobie z trudnościami. Mogłam się z nią utożsamić, gdyż mam podobne problemy i potrafiłam ją zrozumieć. Bardzo spodobał mi się charakter Róży i to ona wzbudzała we mnie największą sympatię. Wspierała siostry oraz matkę, zawsze można było na nią liczyć.
Książka momentami była nudna. Tak naprawdę nie było żadnego kluczowego momentu, wydarzenia, na którym skupiałaby się cała akcja i to mnie najbardziej rozczarowało. Został przedstawiony fragment życia sióstr Pancernych, od choroby psa, co po jakimś czasie zbliżyło je do siebie. Cały czas czekałam na jakąś akcję, żeby stało się coś ważniejszego, przełomowe wydarzenie, ale nic takiego nie było. Jeżeli pewne informacje miały zaskoczyć, wcale tego nie zrobiły, wręcz przeciwnie – spodziewałam się ich.
Styl autorki jest lekki i prosty, dzięki czemu łatwo i szybko czyta się powieść. Nie jest to więc ambitna lektura i nigdy taką nie będzie. Ot, taka zwykła historia o czterech siostrach. Ale oczywiście zawsze mogło być lepiej i trzeba o tym pamiętać.
„Siostry Pancerne i pies” trochę mnie rozczarowały. Przez pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt stron nic się nie działo i było nudno. Dalej już trochę lepiej, dlatego że postaci zostały przedstawione i autorka mogła ruszyć dalej. Sądzę, że książka bardziej spodoba się jedenasto-, dwunastolatkom, gdyż dziewczęta w takim wieku zazwyczaj lubią takie lekkie lektury czytać. Dla mnie to była zwykła powieść na parę godzin i pewnie szybko o niej zapomnę.
Moja ocena: 6/10

Za książkę dziękuję portalowi nakanapie.pl


7 komentarzy:

  1. To idealna lektura dla mojej chrześnicy :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także chyba sobie odpuszczę, ponieważ niespecjalnie mnie do tej książki ciągnie :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Również po tę książkę nie sięgnę. Zdecydowanie nie moja tematyka. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedenaście, dwanaście lat to ja już miałam kilka dobrych lat temu więc raczej podziękuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojć! Chyba spasuję. Spodziewałam się czegoś lepszego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam opis mnie nie zachęcał do tej książki, Twoja recenzja tym bardziej :) Wolę poczytać coś innego, szczególnie że ostatnio zbierają mi się stosy książek do czytania :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie recenzji. Jeżeli zapoznałeś/aś się już z omawianą pozycją, podziel się ze mną swoim zdaniem, tylko proszę, nie spoileruj innym.