Reżyseria: Harald Zwart
Produkcja: USA, Niemcy
Premiera światowa: 12 sierpnia 2013
Czas trwania: 2 godz. 10 min.
Gatunek: fantastyka, przygodowy, dramat
Clary Frey jest zwyczajną nastolatką. Mieszka z matką, która zarabia na
życie malując. W wolnym czasie spotyka się ze swoim najlepszym przyjacielem.
Tak jest do momentu, w którym zaczyna rysować pewien symbol i nie wie, co on
oznacza. Pewnego dnia wchodzi z Simonem do klubu, w którym jest świadkiem
przerażającej sytuacji. Trójka ludzi zabija jednego z imprezowiczów, lecz
wszyscy inni wydają się tego nie widzieć. Niedługo po tym jej matka zostaje
porwana w tajemniczych okolicznościach. Te sytuacje zapoczątkowały wir
nieprzewidywanych wydarzeń, dzięki którym Clary trafia do świata Nocnych Łowców
i angażuje się w sprawy, które na zawsze mogą zmienić jej życie...
Jak pewnie każdy czytelnik bloga wie - kocham serię "Dary
Anioła". To jeden z moich ulubionych cykli, a Cassandra Clare dołączyła do
grona uwielbianych przeze mnie autorów. Historia Clary mnie urzekła, z ogromnym
zapałem i wypiekami na twarzy śledziłam losy jej trudnej miłości i walki ze
złem. Kiedy dowiedziałam się o ekranizacji byłam zachwycona, że tak wspaniałą
książkę przeniosą na wielki ekran i chętnie oglądałam coraz to nowsze
zwiastuny. W piątek wybrałam się do kina. I wyszłam oczarowana.
Powieść była pełna akcji i trzymała w napięciu. W filmie nie pominięto
ważnych walk, które, tak samo jak książka, wbijały w fotel. Zostały wspaniale
przedstawione i była ich zadowalająca ilość. Wspaniale się je oglądało i z
podziwem patrzyłam na aktorów, jak musieli się nauczyć tych wszystkich ciosów.
Walka matki Clary z ludźmi Valentine'a - bezbłędna!
Pięknie przedstawiono niektóre miejsca. Instytut był zachwycający, a
szklarnia zapierająca dech w piersiach. Nie spodziewałam się, że tak wspaniale
to ukażą. Runy też są dokładnie takie, jak sobie wyobrażałam. Lepiej już być
nie mogło.
Często się wzruszałam i prawie płakałam. Bardziej z tego powodu, że wciąż
nie mogłam uwierzyć, że moja ulubiona książka została tak wspaniale
zekranizowana. Scena w szklarni jest moją ulubioną i cieszę się, że mogłam ją
jeszcze raz przeżyć, tym razem podczas oglądania filmu. Po prostu piękna.
Znakomici aktorzy. Jeszcze przed pójściem do kina uważałam trochę
inaczej. Kiedy dowiedziałam się, kto zagra Jace'a, byłam zawiedziona. Zupełnie
inaczej go sobie wyobrażałam, Jamie Campbell Bower nie podobał mi się i nie
pasował mi do tej roli. Jednak teraz myślę zupełnie inaczej. Nie wyobrażam
sobie nikogo innego jako mojego ukochanego Jace'a. Jamie nie był wcześniej zbyt
znany, grał m.in. w "Księżycu w nowiu" i 'Przed świtem" jednego
z Volturi oraz w filmie "Harry Potter i Insygnia Śmierci" Gellerta
Grindelwalda. Jedynie w tych ekranizacjach go widziałam, ale niezbyt rzucił mi
się w oczy. Teraz z pewnością będę o nim pamiętać. Za to od samego początku
byłam zadowolona z tego, że rolę Clary dostała także wcześniej mało znana Lily
Collins. Jest naprawdę ładna i przede wszystkim bardzo podobna do moich
wyobrażeń o bohaterce, już lepiej nie mogli trafić. Doskonale wczuła się w
postać i odzwierciedliła jej charakter. Mogę nawet stwierdzić, że zagrała
najlepiej ze wszystkich. Czuję, że czeka ją sukces. Ciekawym faktem jest
również to, że Lily była fanką "Darów Anioła" zanim dowiedziała się,
że wcieli się w Clary, co jest godne podziwu. Jednym z jej ważniejszych
dotychczasowych filmów była "Królewna Śnieżka", gdzie zagrała główną
rolę, ale niestety nie miałam go jeszcze okazji obejrzeć. W Magnusa, czarownika którego zapamiętali wszyscy fani serii, wcielił się
Godfrey Gao. Świetny wybór. Co prawda nieco inaczej go sobie wyobrażam, ale na tego
aktora narzekać nie mogę. Krótko mówiąc - obsada idealna.
Ścieżka dźwiękowa okazała się wzruszająca i zjawiskowa. Wiele piosenek
zapadło mi w pamięć i słuchając ich mogę powiedzieć z którego momentu filmu
pochodzą. Choć nie słucham Demi Lovato czy Colbie Caillat to ich utwory
naprawdę mi się spodobały i od obejrzenia ekranizacji nie słucham niczego
innego, ponieważ przypominają mi ulubione sceny. Muzyka z walk także była
świetna i wzbudzała jeszcze więcej emocji.
"Miasto Kości" uważam za jedną z najlepszych ekranizacji
książek, jakie obejrzałam. To film na miarę "Harry'ego Pottera".
Uważam, że kolejne części odniosą jeszcze większy sukces. Film okazał się
genialny i do tej pory nie mogę się po nim otrząsnąć. Niecierpliwie czekam na
"Miasto Popiołów", nad którym prace zaczną się już 23 września.
Recenzja jest całkowicie subiektywna, więc nie mogę napisać, że każdy się tak
zachwyci. Ale polecam iść do kina i wyrobić własne zdanie. Ja teraz czekam, aż
będzie na DVD, żeby móc obejrzeć jeszcze raz, a potem kolejny. I chętnie znów
przeczytam powieść.
Moja ocena: 10/10
***
Ciężko jest oddać mój zachwyt i cały czas się zastanawiam, czy o niczym nie zapomniałam. Mam nadzieję, że nie ^^ A chętni niech zajrzą na fanpejdża, gdzie zamieściłam wywiady z aktorami (jak chcecie więcej, to piszcie śmiało, oglądałam ich całą masę :)).źródło |
Kocham tą scenę, gdy ludzie Valentine'a odnajdują matkę Clary <3
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, zgadzam się z oceną.
PS: Kocham Jace'a/Jamiego <3
Gabi
Ciekawa jestem filmu. Książki nie dałam rady przeczytać, po kilkudziesięciu stronach nie mogłam się przemóc, żeby czytać dalej, ale możliwe, że film mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńNie mam nic do dodania, zgadzam się praktycznie w całości, aczkolwiek płakać mi się nie zdarzyło podczas seansu. :)
OdpowiedzUsuńByłam na tym filmie kilka dni temu z moją siostrą. O mało co i byśmy nie poszły na ten film, bo przeczytałam kilka nie bardzo pochlebnych recenzji. Dobrze, że się tak nie stało! Jestem oczarowana tym filmem. Chociaż jeszcze nie przeczytałam serii, niedługo się to zmieni, a to wszystko dzięki temu, że wybrałam się do kina. Uwielbiam, uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńMuzyka jest obłędna. Uwielbiam Demi Lovato :)
Warto przeczytać, książki są jeszcze lepsze :)
Usuńcykl mam dopiero w planach, ale na film mam ochotę już teraz ... jednak nie mam czasu teraz odwiedzić kina :(
OdpowiedzUsuńAni nie czytałam książki, ani nie oglądałam filmu. W najbliższej przyszłości też nie zapowiada się, żebym to zmieniła ;d
OdpowiedzUsuńWow, u mnie film nie wzbudził aż takich emocji, pomimo, że fanką tworczości Cassie jestem ogromną już od kilku dobrych lat. :) Jak dla mnie ekranizacja okazała się niestety, ale dużym rozczarowaniem. Sceneria, obsada, sceny walki były świetne, ale fabuła nie trzymała się kupy. Ktoś, kto nie czytał ledwie pewnie cokolwiek mogł zrozumieć, bo wiele wątków zwyczajnie nie wyjaśnili, chociażby co to Clave, czy klątwę Hodge'a, nie wspominajac steli, bo to słowo nie padło w ogóle. Mimo, że na filmie byłam w dzień premiery, to moje rozczarowanie nie zniknęło... Rozumiem, że trzeba pozmieniać, to jasne, ale zdecydowanie zostało zmienione za dużo. A wyjaśnienie kluczowego sekretu całej serii to żenada. Podsumowując: jak dla mnie jako film przyjemny, jako ekranizacja nie. Przez bite dwie godziny po seansie nie mogłam przestać wymieniać, co zostało zmienione. I uwielbiam Robbiego jako Simona i Jamiego jako Jace'a! W ogóle cała obsada jest genialna. P.S nie uważasz, że ten deszcz w oranżerii był trochę... tandetny? Mogli go nie dawać, sama scena w sobie była piękna. ;) Uff, ależ się rozpisałam.
OdpowiedzUsuńJa byłam w kinie z czterema osobami. Tylko jedna z nich też czytała książki, a reszta wszystko dobrze zrozumiała i tak jak ja była zachwycona filmem :) Ale szkoda, że nie pokazali Maksa, no i mogli coś wspomnieć o stelach. A Clave mogą wyjaśnić jeszcze w trzeciej części, tam będzie tego najwięcej :) Trochę pozmieniali, ale czasem tak trzeba :)
UsuńNie zauważyłam, że deszcz był sztuczny, ale nie przyglądałam się, więc nie mogę za dużo powiedzieć :)
Mogłabym czepiać się drobiazgów, ale bardzo przyjemnie spędziłam czas w kinie
OdpowiedzUsuńJeszcze nie oglądałam, ale muszę wkrótce nadrobić zaległości ; )
OdpowiedzUsuńUwielbiam to za mało powiedziane! Poszłam drugi raz i piszczałam jak durna :D
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym iść drugi raz <3 Ale uznałam, że bardziej opłaci mi się kupienie na DVD, wtedy będę mogła oglądać w nieskończoność ;)
UsuńMam w planach obejrzenie tego filmu :) Ale nie wiem, kiedy to zrobię :)
OdpowiedzUsuńDemi nagrała bardzo fajną piosenkę do tego filmu, podoba mi się :)
Jak przeczytałam, że Jamie grał jednego z Volturi, to nie chciałam uwierzyć, musiałam dokładnie obejrzeć fotki z filmu, żeby zobaczyć podobieństwo :D A w HP pojawił się tam w zasadzie na chwilę, to nic dziwnego, że nie zapadł w pamięci :)
Co do Lily to póki co bardziej jest kojarzona dzięki swemu ojcu. Może w przyszłości uda się jej od niego "oderwać" i na wspomnienie jej nazwiska, ludzie pomyślą: "A, tak, ta aktorka" zamiast "A, tak, to jego córka" :D