Autor: Veronica Rossi
Tytuł: Przez burze ognia
Tytuł oryginału: Under the Never Sky
Wydawnictwo: Otwarte
Miejsce i rok wydania: Kraków 2013
Liczba
stron: 368
Świat został podzielony. Część ludzi mieszka pod szczelną kopułą, z
której nie da się wyjść. Tam nikt nie wie, co to ból, nikt nie choruje, można
żyć setki lat. Ograniczoną przestrzeń rekompensują Sfery, które są tylko
wizualizacją, lecz poprzez rozwiniętą technologię wydają się lepsze niż
rzeczywistość. Druga grupa ludzi, to ci mieszkający na zewnątrz. Połączyli się
w plemiona, usiłują przeżyć burze eterowe i nie umrzeć z głodu. DNA części tych
osób uległo mutacji, co wyostrzyło ich zmysły. Jedni świetnie widzą z daleka,
inni słyszą każdy szmer w promieniu kilku kilometrów, albo czują emocje
otaczających ich ludzi. Są narażeni także na ataki ze strony kanibali.
Aria należy do tej pierwszej grupy. Żyje w Reverie, pod kopułą i do tej
pory prowadziła dość beztroskie życie. Jednak wszystko się zmienia, kiedy z
przyjaciółmi udaje się do zakazanej części Reverie. Rozpalają tam ogień, który
zaczyna się rozprzestrzeniać. Część nastolatków nie wyszła z tego żywa. Na Arię
zostaje zrzucona cała wina i zostaje wygnana. Nie wie, jak uda jej się przeżyć
poza kopułą, jej bezpiecznym małym światem.
Natomiast Perry mieszka na zewnątrz. Jego brat jest Wodzem Krwi plemienia
Fal. Chętnie zastąpiłby go i sam zaczął przewodzić ludziom, lecz nie może
walczyć z Vale’em ze względu na swojego bratanka, Talona. Pewnego dnia zostaje
on porwany, a Perry za wszelką cenę chce go odzyskać. Wtedy drogi jego i Arii
się krzyżują…
Veronica Rossi jest autorką postapokaliptycznych książek dla młodzieży.
Zadebiutowała powieścią „Przez burze ognia”, która otwiera trylogię. Odniosła
nią ogromny sukces. Mieszka w północnej Kalifornii z mężem i dwoma synami.
Oprócz pisania lubi czytać i malować.
Już od premiery bardzo chciałam zapoznać się z książką „Przez burze ognia”.
Przeczytałam wtedy mnóstwo pozytywnych recenzji na jej temat, więc oczekiwałam
świetnej lektury. Czy ją otrzymałam?
Bardzo spodobało mi się wiele pomysłów autorki. Stworzyła w swojej
powieści zupełnie nowy i oryginalny świat. Intrygujące były Wizjery, które
nosili Osadnicy. To coś jak przezroczysty komputer nakładany na oko. Dzięki nim
mogli się znaleźć w Sferach, napisać do kogoś wiadomość, nagrać coś, sprawdzić
godzinę itd. Bardzo interesujące urządzenie. Podobnie jest ze Sferami. Na
początku miałam trudności ze zrozumieniem, czym one dokładnie są. Autorka nie
od razu to wyjaśniła, choć moim zdaniem powinna, ponieważ zdążyłam się trochę
pogubić.
Została zastosowana narracja trzecioosobowa, ale uważam, że tutaj
bardziej sprawdziłaby się pierwszoosobowa. Jednak autorka i tak świetnie oddała
emocje bohaterów. Raz historia była opowiadana z perspektywy Arii, a raz
Perry’ego, dzięki czemu czytelnik może dowiedzieć się więcej o obu bohaterach.
Postacie zostały bardzo dobrze wykreowane. Pani Rossi poświęciła uwagę
także drugoplanowym bohaterom i to dobrze widać. Nawet oni mieli swoje
tajemnice, które czytelnik chce jak najszybciej odkryć. Ale przejdźmy teraz do
tych najważniejszych osób. Arię szybko polubiłam. Nawet nie potrafię tego
wyjaśnić, nie wyróżniała się za bardzo spośród innych, ale miała w sobie to
„coś”. Na początku trochę kojarzyła mi się z Arią z PLL, ale sądzę że nie tylko
mi. Perry także okazał się ciekawą postacią. Ukrywał przed wszystkimi swoje uczucia,
choć sam znał emocje innych. Na początku nie lubił Arii, była dla niego
uciążliwa, ale później… Pewnie sami już się domyślacie. Spodobało mi się jego
oddanie Talonowi. Chciał za wszelką cenę go uratować, obwiniał się o jego
porwanie.
Veronica Rossi posługuje się przyjemnym, młodzieżowym językiem, dzięki
któremu powieść bardzo szybko się czyta. Jak na debiut jest dobrze, ale mam
nadzieję, że w następnej części będzie jeszcze lepiej.
Wątek miłosny jest przewidywalny. Oczywiste było, że Aria i Perry się w
sobie zakochają, nie muszę nawet tego przed wami ukrywać. Ale bohaterowie od
razu nie padli sobie w ramiona, uczucie rozwinęło się z czasem. Na początku
nawet się nie lubili, ale musieli trzymać się razem, żeby sobie pomóc.
Moce, czy umiejętności postaci (nie wiem jak to inaczej nazwać)
zaintrygowały mnie. Choć na początku nie za bardzo je rozumiałam, to im dalej
czytałam, tym więcej się wyjaśniało. Ciekawe było to, że Perry miał tak czuły
węch, że wyczuwał emocje innych. Smutek czy radość, kłamstwo czy prawda.
Interesujący dar, jednak czasem uciążliwy.
Podsumowując, „Przez burze ognia” to świetna powieść. Przedstawia ciekawą
wizję przyszłości i interesujące nowe urządzenia. Zastanawiam się, jak doszło
do takiego podzielenia ludzkości i mam nadzieję, że Veronica Rossi wyjaśni to w
kolejnej części. Spodziewałam się po książce czegoś naprawdę niezwykłego, ale w
tym się trochę zawiodłam. Mimo wszystko jest to warta uwagi powieść.
Moja ocena: 7/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ; PARANORMAL ROMANCE
Również się trochę zawiodłam. Książkę uważam za dobrą, ale raczej po kontynuację nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMi powieść naprawdę się podobała i już nie mogę się doczekać kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńMam w plamach. ale chyba poczekam aż wyjdzie kolejny tom, żeby nie stresować się oczekiwaniem
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała i z pewnością sięgnę po kontynuację;)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie Twoja pozytywna recenzja, bo mam tą książkę na półce. :)
OdpowiedzUsuńMoże gdybym ją zaczął czytać, może bym się wciągnął, ale jak na razie, nie mam ochoty. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka od dawna w mych planach czytelniczych, więc z pewnością w swoim czasie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
pozdrawiam serdecznie :)
Już od dawna mam w planach :) Mam nadzieję, że uda mi się ją dorwać :)
OdpowiedzUsuń