Autor: Suzanne Collins
Tytuł: W pierścieniu ognia
Tytuł oryginału: Catching Fire
Wydawnictwo: Media Rodzina
Miejsce i rok wydania: Poznań 2009
Liczba stron: 360
Głodowe Igrzyska wygrywają Katniss Everdeen i Peeta Mellark. Nikt się nie
spodziewał takiego obrotu spraw. Poprzez swój bunt narazili się władzom
Kapitolu i mają tylko jedną szansę na naprawienie wszystkiego – Tournée
Zwycięzców. Podczas tego wydarzenia zwiedzą wszystkie dystrykty i mają
przekonać ludzi, że nie mieli na myśli przeciwstawienia się Kapitolowi, tylko nie
mogli pogodzić się z myślą o rozstaniu. W czasie podróży widzą, do czego zdolny
jest prezydent i jego ludzie, ale także to, że ludzie są zdolni zbuntować się i
walczyć o swoje prawa. Jak dalej potoczy się historia? Co zrobią władze, aby
zademonstrować wszystkim swoją siłę? Poznajcie dalszy ciąg opowieści o
totalitarnym państwie Panem.
„Wszyscy powinniśmy byli umrzeć, tak byłoby najlepiej.”
Suzanne Collins błyskawicznie stała się jedną z moich ulubionych autorek,
dzięki „Igrzyskom śmierci”. Do tej pory pamiętam, jak ogromne wrażenie na mnie
wywarła. Po odłożeniu książki na półkę wciąż byłam w tamtym świecie, przez
kilka dni praktycznie nie można było się ze mną normalnie skontaktować –
potrafiłam nagle wszystkim wokół zacząć mówić o tej cudownej powieści, wylewał
się za mnie potok słów, a potem znowu pogrążałam się w rozmyślaniach; nie byłam
zdolna do rozmów, na pytania nie odpowiadałam, albo po prostu mówiłam kilka
słów o Głodowych Igrzyskach nie mając pojęcia o co chodzi mojemu rozmówcy.
Można by pomyśleć, że zupełnie zwariowałam na punkcie „Igrzysk śmierci”. Powoli
powracałam do normalnego stanu, lecz moje uwielbienie się pogłębiało. Czasem
brak mi słów na określenie wspaniałości tej lektury. Kiedy zaczęły się wakacje
miałam wystarczająco dużo czasu na zabranie się za kolejną część…
„Ja poluję, on piecze, Haymitch pije. Każde z nas na swój sposób zabija czas i stara się uciec od wspomnień związanych z Głodowymi Igrzyskami.”
Od pierwszych słów, „W pierścieniu ognia” porwała mnie do swojego świata.
Poczułam, jak bardzo tęskniłam za Katniss, jak bardzo mi jej brakowało. Nie
mogłam oderwać się od tej książki, okładałam ją (nawet na chwilę) z wielkim
bólem. Nie chciałam już ani na chwilę rozstać się ze swoim skarbem.
Bohaterowie są bardzo mocną stroną powieści. Każdy zapada w pamięć,
ponieważ każdy wyróżnia się na tle innych. Nawet postaci epizodyczne mają
wyraźnie nakreślone charaktery. Czytelnik może odnaleźć wśród nich osobę podobną
do siebie, która jest mu najbliższa. Katniss to moja ulubiona bohaterka, zawsze
będę ją podziwiać za odwagę, siłę i za to, że ważniejsze było dla niej dobro i
bezpieczeństwo bliskich, była gotowa poświęcić dla nich swoje życie. Peeta i
Gale to także postacie, na które warto zwrócić szczególną uwagę. Dla obu ważna
była Katniss, chcieli ją chronić i popierali to, co robiła bądź chciała zrobić.
„Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, wznieciła iskrę, a ta, nie ugaszona w porę, podpali całe Panem.”
Choć „W pierścieniu ognia” ma dość mało stron, to autorka każdą
wykorzystała najlepiej, jak umiała. Przez trzysta sześćdziesiąt stron wydarzyło
się bardzo dużo, nie zdążyłam odetchnąć po jednym wydarzeniu, a pani Collins
zaskakiwała mnie czymś kolejnym. Tyle razy wprowadziła mnie w osłupienie, że
zastanawiam się, jak ja tak szybko się pozbierałam. Nie spodziewałam się
takiego zwrotu akcji i wątpię, aby ktokolwiek się spodziewał. Żadna książka w
ostatnim czasie mnie tak nie zszokowała.
„No proszę, znowu to zrobił. Zdetonował bombę, a eksplozja przyćmiła wszystko, co starali się zaprezentować inni trybuci.”
Ta lektura ukazuje prawdziwe okrucieństwo i brutalność świata.
Przedstawia bardzo realną wizję przyszłości. Kto wie, jeżeli ludzie się nie
zmienią, może kiedyś nasz świat będzie wyglądał podobnie? To bardzo
prawdopodobne. Większość osób wyobraża sobie wspaniałą przyszłość, że
wynajdziemy lekarstwa na większość chorób, nastąpi postęp w technologii… A
jeśli tak nie będzie? Wszystko może pójść zupełnie na odwrót, nie tak jak się
spodziewaliśmy.
Zakończenie jest po prostu niesamowite. Wyobrażałam sobie co innego, do
ostatnich stron nie wiedziałam, co się tak naprawdę dzieje. Byłabym mniej
zdezorientowana i zaskoczona, jakbym siedziała sobie w swoim pokoju i nagle
spadła mi cegła na głowę.
„Wiem, że nie mogę nic zrobić, aby to zmienić. Tej fali nie powstrzyma żadna, nawet najbardziej wiarygodna demonstracja miłości. Jeśli wyciągając garść jagód, dowiodłam chwilowej niepoczytalności, to ci ludzie również są gotowi postąpić nieobliczalnie.”
Suzanne Collins posługuje się wspaniałym i niezwykle obrazowym językiem.
Z łatwością wszystko sobie wyobrażałam, nie miałam z tym żadnych trudności.
Jasno wyraża swoje myśli, dzięki temu czytelnik nie musi się podczas lektury
zastanawiać: o co jej chodzi?, jak to czasem bywa, kiedy nie można zrozumieć
autora.
„W życiu trzeba czasem podejmować bardzo trudne decyzje. Sama się o tym przekonasz, jeśli wyjdziemy z tego cało.”
Po przeczytaniu „W pierścieniu ognia” miałam ochotę natychmiast ściągnąć
z półki „Kosogłosa”. Nie mogłam się doczekać lektury następnej części, ale
wiem, że jak tak szybko zakończę przygodę z tą trylogią, będę bardzo żałowała,
że się nią nie delektowałam, jak należy. Tylko raz mam możliwość przeczytać ją
po raz pierwszy i nie zamierzam tego tak szybko utracić.
„Nic dziwnego, że zwyciężyłam w igrzyskach. Przyzwoici ludzie nigdy ich nie wygrywają.”
Już teraz tęsknię za bohaterami i nie wyobrażam sobie bólu, który będę
musiała odczuwać po skończeniu trzeciego tomu. Wiem, że z pewnością za jakiś
czas powrócę do tych cudownych książek, już teraz mam ochotę przeczytać je
ponownie. Gdybym mogła, nigdy bym nie opuściła Panem i już na zawsze została z
Katniss. Jeżeli jeszcze nie zapoznałeś się z pierwszym tomem, to po
przeczytaniu tej recenzji rozbijaj skarbonkę i biegnij do księgarni.
„W pierścieniu ognia” nie mieści
się w mojej skali oceniania, dlatego pozostawię ją bez oceny.
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ
Uwielbiam serię, chociaż na razie przeczytałam tylko pierwszy tom :-)
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobne przemyślenia po skończeniu "WPO". To moja ulubiona część <3 Sama nie wpadłam na pomysł zaczekać z przeczytaniem kolejnych części i całą trylogię dosłownie pożarłam w ciągu czterech dni. Po prostu nie mogłam znieść myśli, że mogę poczekać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą trylogię, przeczytałam ją jednym tchem, zanim wyszedł film. :)
OdpowiedzUsuńGenialna trylogia, jedna z moich ulubionych serii, a W pierścieniu Ognia uważam za część najlepszą. Kosogłoś nie odbiega zbyt mocno od poziomu, ale jednak czegoś mi w ostatnim tomie brakuje;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zaczęłam czytać tej serii, ale oglądałam Igrzyska Śmierci i bardzo mi się podobało ; D
OdpowiedzUsuńIgrzyska uwielbiam i w pełni zgadzam się z Twoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńKocham, uwielbiam i czczę < 3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
http://naszksiazkowir.blogspot.com/
Jak dla mnie to jest najlepsza część z całej trylogii! :D Mam nadzieję, że ekranizacja będzie w miarę dobra...
OdpowiedzUsuńprzeczytałam całą trylogię:)
OdpowiedzUsuńnajlepsza częścią jest 3 :)
recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Moja najukochańsza część!
OdpowiedzUsuńKurczę! Jestem chyba jedyną osobą, która jeszcze nie miała okazji czytać tej trylogii :D Chyba pora wreszcie to zmienić :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę trylogię :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całą trylogię ale drugi tom podobał mi się najmniej. Co prawda, autorka zaskoczyła mnie powrotem bohaterów na arenę ale później trochę nużyło mnie czytanie o rywalizacji, która miała miejsce również w pierwszym tomie. Całą serię zaliczam jednak do ulubionych.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Kocham całą trylogie! I to właśnie chyba "W pierścieniu ognia" jest moją ulubioną częścią;)
OdpowiedzUsuń