Autor: Gwen Hayes
Tytuł: Śniąc na jawie
Tytuł oryginału: Dreaming Awake
Wydawnictwo: Amber
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 320
Theia uciekła z Podziemi wraz z ukochanym. Może powrócić do normalności –
chodzić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi. Jednak już nic nie pozostanie
takie, jakim było dawniej. Dziewczyna ma teraz demoniczne moce i nie wie, czego
może się po sobie spodziewać. Od czas do czasu odczuwa potężny głód i czasem
musi się powstrzymywać, aby nie wyrządzić nikomu krzywdy. Mara, królowa
Podziemi, szuka sposobu, aby się zemścić i wkrótce znów pojawia się na drodze
Thei i Hadena. Ich bliscy są w niebezpieczeństwie, dlatego muszą zacząć szybko
działać. Dodatkowo w szkole nastolatka zaobserwowała dziwne zachowanie osób, za
którymi nie przepada. Kto lub co za tym stoi? Czy Theia i Haden w końcu będą
mogli być razem szczęśliwi?
Gwen Hayes jest amerykańską pisarką. Mieszka w Pacific Northwest wraz z
mężem (jej największą miłością, chłopakiem ze snów), dwójką dzieci oraz z
kilkoma czworonożnymi przyjaciółmi. Spod jej pióra wyszło już kilka powieści,
jednak dopiero „Strąceni” przynieśli jej największą sławę. Dzięki tej powieści
dołączyła do grona najpopularniejszych autorek gatunku paranormal romance.
„Strąconych” czytałam już dawno temu. Kupiłam tę powieść ze względu na
okładkę, która mnie zauroczyła. Kiedy ujrzałam ją stojącą na półce w księgarni,
pomyślałam, że muszę ją mieć. Dlatego następnego dnia z przeliczonymi
pieniędzmi (wtedy jeszcze nie znałam tanich księgarni internetowych, więc
zapłaciłam cenę okładkową!) wróciłam i bez namysłu kupiłam książkę. Szybko
wzięłam się za czytanie. Powieść bardzo mi się spodobała, ale nie miałam
pojęcia, że ma być druga część. Dla mnie historia się zakończyła, co z tego, że
nie wiadomo, czy bohaterowie będą żyli razem długo i szczęśliwie tak do końca.
Jednak kiedy ukazał się kolejny tom, czekałam na jakąś promocję, aby go kupić.
I tak właśnie niedawno wpadła w moje ręce książka „Śniąc na jawie”. I nie stała
wcale tak długo na półce!
Powieść nie spodobała mi się tak bardzo, jak pierwsza część. Może jest to
kwestia tego, że teraz czytam o wiele więcej i poznałam już tyle podobnych
historii, że czasem mam dość. W niektórych momentach się nudziłam, chciałam jak
najszybciej skończyć lekturę.
Bohaterowie nie wzbudzili we mnie zbyt dużo emocji. Kiedy ktoś umierał,
wcale nie płakałam, nie robiło mi się przykro. Nie przywiązałam się do nich i
szybko o nich zapomnę. Zaczynając czytać pamiętałam tak naprawdę tylko imiona
głównej bohaterki i jej chłopaka. Theia w tej części zaczęła mnie irytować. Nie
bardzo, ale w niektórych momentach, owszem. Bardzo się zmieniła i czasem jej
zachowanie było lekkomyślne. Podejmowała głupie i nieprzemyślane decyzje,
zaczęła się oddalać od swoich przyjaciół. Haden też nie jest warty zbyt
wielkiej uwagi. On także mnie denerwował, autorka mogła go lepiej wykreować.
Spodobało mi się natomiast to, że zostały przedstawione największe lęki
przyjaciół Thei, dzięki czemu można było ich lepiej poznać. Dwa rozdziały
zostały poświęcone Donny i Amelii, w każdym z nich, jedna z dziewczyn prowadziła
narrację, co było ciekawym pomysłem. Czytelnik mógł zrozumieć niektóre ich
zachowania czy decyzje.
Wątek miłosny za bardzo wysuwa się na pierwszy plan. Był bardzo irytujący
i niedojrzały. Theia rumieniła się za każdym razem, kiedy pomyślała o pocałunku.
A jeszcze częściej zdarzało się to w obecności Hadena. Zresztą on nie był
lepszy. No litości! Ileż można o tym czytać, o tej wielkiej miłości i
wyznaniach typu „nie potrafię bez ciebie żyć”?
Za to Podziemia były bardzo interesujące i dość oryginalne. Uwielbiałam,
kiedy akcja rozgrywała się w tym miejscu. Autorka barwie opisała stworzony
przez siebie świat, szczerze mówiąc sama chciałabym się tam znaleźć (oczywiście
tylko w niektórych miejscach), choćby na chwilę.
Okładki obu tomów są piękne. Przyciągają wzrok i zachęcają do czytania.
Głównie za sprawą okładki kupiłam „Strąconych” i pomimo tego, że powieść nie
jest arcydziełem, nie żałuję.
„Śniąc na jawie” to ciekawa lektura, choć niewyróżniająca się na tle
innych romansów paranormalnych. Nie żałuję, że ją przeczytałam i jeżeli ukaże
się trzecia część (ale chyba się na to nie zapowiada) to chętnie się z nią
zapoznam. Polecam powieść na chwilę wytchnienia i dla mniej wymagających
czytelników.
Moja ocena: 6/10
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ; PARANORMAL ROMANCE
Może kiedyś skuszę się na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńMam już za sobą tyle romansideł paranormalnych, że raczej temu się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuń128 obserwatorka wita :)
Czytałam pierwsza część i choć w miarę mi się podobała, zupełnie nie ciągnie mnie do kontynuacji.
OdpowiedzUsuńAle okładki są absolutnie wspaniałe ;)
Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z I tomem
OdpowiedzUsuńMożna by spróbować - czemu nie. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom i jeśli będę miała okazję na pewno sięgnę po drugi ; )
OdpowiedzUsuńOba tomu już dłuższy czas zalegają na półce i chyba pora w końcu je stamtąd ściągnąć :D
OdpowiedzUsuńDodałam recenzję do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
i życzę dobrej nocy :)
Pierwsza część nie przypadła mi do gustu. Była taka nijaka, dlatego raczej nie skuszę się na kontynuację.
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i pamiętam, że podobała mi się, dlatego na pewno przeczytam tę, choć raczej w dalszej przyszłości;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę po tą część, ciekawie się zapowiada. : )
OdpowiedzUsuńPS Obserwuję i zapraszam do mnie w wolnej chwili.
Może kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że wątek miłosny był średni, jednak i tak przypadł mi całkiem do gustu. Podziemia był wspaniałe! Matka Haydena trochę przesadzona... Też podobały mi się rozdziały z punktu widzenia innych bohaterów. Ale cała ta akcja z finału... cóż, z całą moją sympatią do książki, to było za dużo.
OdpowiedzUsuń