Autor: Kerstin Gier
Tytuł: Zieleń Szmaragdu
Tytuł oryginału: Smaragdgrün
Wydawnictwo: Egmont
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 456
Gwendolyn ma złamane serce. Nie jest w stanie nawet poszukiwać
przedmiotu, który ukrył kilka lat temu w domu jej dziadek. Całymi wieczorami
gada z najlepszą przyjaciółką przez telefon i obgaduje Gideona. Nie może sobie
jednak pozwolić na zbyt długie rozpaczanie, ponieważ podróży w czasie nie można
odwlekać. Musi razem z tym nieszczęsnym chłopakiem wykonać misję i wczytać do
chronografu krew wszystkich podróżników. Dodatkowo czeka ją kilka spotkań z
hrabim de Saint Germain, który ją przeraża. Jaki finał będzie miała historia
Gwen? Co ukrywa hrabia? Robi się coraz niebezpieczniej…
Jakiś czas temu przeczytałam drugą część „Trylogii czasu”, która mnie
zachwyciła. Pełno nierozwiązanych zagadek i tajemnic, dziwnie zachowujący się
Strażnicy oraz niebezpieczny hrabia de Saint Germain. Nie mogłam się doczekać,
kiedy się dowiem, co się stanie po wczytaniu krwi wszystkich podróżników w
czasie. Od pierwszej części mnie to intrygowało i sama idea chronografu mnie
zafascynowała.
Bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania „Zieleni Szmaragdu”.
Powieść okazała się niesamowita. Po lekturze drugiego tomu nieco się obawiałam,
że autorka nie zdąży wszystkiego wyjaśnić w książce, ponieważ tajemnic była
niezliczona ilość. Jednak już od początku wszystko powoli zaczynało się
rozwiązywać. Historia Gwen, przes
złość dziadka, tajemnice hrabiego, zagadka
chronografu oraz Lucy i Paula. Odpowiedzi na wszystkie pytania gnębiące
czytelnika zostały doskonale rozłożone w fabule tak, aby nikt nie nudził się
podczas lektury.
Trudno nie lubić bohaterów książki. Są przesympatyczni i przeżywanie
przygód wraz z nimi jest wspaniałym uczuciem. Gwen chyba nigdy nie zapomnę.
Pokochałam ją od pierwszych stron. Uwielbiałam czytać, jak pakuje się w kolejne
kłopoty. Niektóre jej pomysły były bardzo zabawne, a ona sama nieraz wykazywała
się inteligencją. Bardzo ciekawą istotą był także Xemerius, demon, który nieraz
pomagał Gwendolyn. Jego teksty były świetne, nieraz śmiałam się tak, że łzy
leciały mi z oczu. Gideon, choć na początku tej części zraziłam się do niego
(jak można tak postąpić?!), później znów wrócił do moich łask, zdobył moje
serce. To także jeden z moich ulubionych bohaterów i sądzę, że na długo
pozostanie w mojej pamięci.
Książka bardzo wciąga. Chociaż „bardzo” to za mało powiedziane… „Zieleń
Szmaragdu” strasznie niesamowicie wciąga do swojego świata tak, że się nie da
go opuścić. Przeczytałam tę powieść w jeden dzień, a czasem krótsze lektury
czytam dłużej. Moje oczy na tym ucierpiały, ale warto było.
Okładki trylogii są nieziemsko piękne. Warto je kupić choćby dlatego, że
doskonale prezentują się na półce. Żałuję, że nie mam własnych egzemplarzy. Aż
ciężko oddać do biblioteki… Czcionka w środku jest idealnie dobrana,
wystarczająco duża i przyjemna dla oka.
Tak jak już wcześniej wspominałam, bardzo mnie zaintrygowała sprawa
chronografu. Określenie „wtedy objawi się tajemnica” wprost doprowadzało mnie
do szału, chciałam koniecznie się dowiedzieć, co się stanie, kiedy wczyta się
krew wszystkich podróżników. Odpowiedź na to pytanie była zaskakująca, choć od
początku trzeciej części to podejrzewałam przez pewne dokumenty, które są
przedstawiane przed każdym rozdziałem. Mimo wszystko wyszło na jaw mnóstwo
szokujących faktów, o których czytelnik wcześniej nie miał pojęcia.
„Zieleń Szmaragdu” ani trochę mnie nie zawiodła. To doskonałe zwieńczenie
trylogii, lepszego już chyba nie mogło być. Chciałabym się dowiedzieć, jak
dalej się potoczy historia Gwen. Będzie mi bardzo brakowało wszystkich
bohaterów i podróży w czasie, który zostały przedstawione w interesujący
sposób. Jeżeli jeszcze nie czytałeś „Trylogii czasu”, to natychmiast biegnij do
księgarni po wszystkie tomy, gwarantuję, że się nie zawiedziesz. Tej serii nie
można nie pokochać i chętnie się będzie do niej wracało.
Moja ocena: 10/10
WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ; PARANORMAL ROMANCE
Czytałam tę serię kiedyś i przeszła raczej bez echa ;) taka średnia, Gwendolyn irytowała mnie swoją płytkością. Wolałam Charlottę, a chyba nie o to chodziło :)
OdpowiedzUsuńhttp://m2.paperblog.com/i/80/807035/prossimamente-green-di-kerstin-gier-L-2CBCpR.jpeg
ta okładka jest naprawdę piękna! nie widziałam jej wcześniej.
Ja przeczytawszy pierwsze strony z pierwszego tomu po prostu sobie odpuściłam, bo brzmiało mi to bardzo infantylnie i podobnie do wielu książek, jakie już czytałam. Może kiedyś jednak się skuszę, jak nie będę miała nic innego do czytania.
OdpowiedzUsuńnie kocham serii tak jak Ty, ale miło ją wspominam i to chyba wystarczy :)
OdpowiedzUsuńKocham tę serię <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię i z całą pewnością jeszcze do niej wrócę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wszyscy zachwalają, więc może w końcu się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńrecenzja dodana do wyzwania,
OdpowiedzUsuńserdecznie Cię pozdrawiam :)
Uwielbiam tę serię! Zabawna, miła, ciekawa, wciągająca, czego chcieć więcej? ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą tą trylogię! A najbardziej właśnie ten tom :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą trylogię czasu! Nieźle się przy niej naśmiałam:)
OdpowiedzUsuńKocham całą trylogię! Nawet, co rzadko mi się zdarza, polubiłam główną bohaterkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Trylogię czasu <3
OdpowiedzUsuń