piątek, 2 sierpnia 2013

"Zieleń Szmaragdu" Kerstin Gier


Autor: Kerstin Gier
Tytuł: Zieleń Szmaragdu
Tytuł oryginału: Smaragdgrün
Wydawnictwo: Egmont
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Liczba stron: 456

Gwendolyn ma złamane serce. Nie jest w stanie nawet poszukiwać przedmiotu, który ukrył kilka lat temu w domu jej dziadek. Całymi wieczorami gada z najlepszą przyjaciółką przez telefon i obgaduje Gideona. Nie może sobie jednak pozwolić na zbyt długie rozpaczanie, ponieważ podróży w czasie nie można odwlekać. Musi razem z tym nieszczęsnym chłopakiem wykonać misję i wczytać do chronografu krew wszystkich podróżników. Dodatkowo czeka ją kilka spotkań z hrabim de Saint Germain, który ją przeraża. Jaki finał będzie miała historia Gwen? Co ukrywa hrabia? Robi się coraz niebezpieczniej…
Jakiś czas temu przeczytałam drugą część „Trylogii czasu”, która mnie zachwyciła. Pełno nierozwiązanych zagadek i tajemnic, dziwnie zachowujący się Strażnicy oraz niebezpieczny hrabia de Saint Germain. Nie mogłam się doczekać, kiedy się dowiem, co się stanie po wczytaniu krwi wszystkich podróżników w czasie. Od pierwszej części mnie to intrygowało i sama idea chronografu mnie zafascynowała.
Bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania „Zieleni Szmaragdu”. Powieść okazała się niesamowita. Po lekturze drugiego tomu nieco się obawiałam, że autorka nie zdąży wszystkiego wyjaśnić w książce, ponieważ tajemnic była niezliczona ilość. Jednak już od początku wszystko powoli zaczynało się rozwiązywać. Historia Gwen, przes
złość dziadka, tajemnice hrabiego, zagadka chronografu oraz Lucy i Paula. Odpowiedzi na wszystkie pytania gnębiące czytelnika zostały doskonale rozłożone w fabule tak, aby nikt nie nudził się podczas lektury.
Trudno nie lubić bohaterów książki. Są przesympatyczni i przeżywanie przygód wraz z nimi jest wspaniałym uczuciem. Gwen chyba nigdy nie zapomnę. Pokochałam ją od pierwszych stron. Uwielbiałam czytać, jak pakuje się w kolejne kłopoty. Niektóre jej pomysły były bardzo zabawne, a ona sama nieraz wykazywała się inteligencją. Bardzo ciekawą istotą był także Xemerius, demon, który nieraz pomagał Gwendolyn. Jego teksty były świetne, nieraz śmiałam się tak, że łzy leciały mi z oczu. Gideon, choć na początku tej części zraziłam się do niego (jak można tak postąpić?!), później znów wrócił do moich łask, zdobył moje serce. To także jeden z moich ulubionych bohaterów i sądzę, że na długo pozostanie w mojej pamięci.
Książka bardzo wciąga. Chociaż „bardzo” to za mało powiedziane… „Zieleń Szmaragdu” strasznie niesamowicie wciąga do swojego świata tak, że się nie da go opuścić. Przeczytałam tę powieść w jeden dzień, a czasem krótsze lektury czytam dłużej. Moje oczy na tym ucierpiały, ale warto było.
Okładki trylogii są nieziemsko piękne. Warto je kupić choćby dlatego, że doskonale prezentują się na półce. Żałuję, że nie mam własnych egzemplarzy. Aż ciężko oddać do biblioteki… Czcionka w środku jest idealnie dobrana, wystarczająco duża i przyjemna dla oka.
Tak jak już wcześniej wspominałam, bardzo mnie zaintrygowała sprawa chronografu. Określenie „wtedy objawi się tajemnica” wprost doprowadzało mnie do szału, chciałam koniecznie się dowiedzieć, co się stanie, kiedy wczyta się krew wszystkich podróżników. Odpowiedź na to pytanie była zaskakująca, choć od początku trzeciej części to podejrzewałam przez pewne dokumenty, które są przedstawiane przed każdym rozdziałem. Mimo wszystko wyszło na jaw mnóstwo szokujących faktów, o których czytelnik wcześniej nie miał pojęcia.
„Zieleń Szmaragdu” ani trochę mnie nie zawiodła. To doskonałe zwieńczenie trylogii, lepszego już chyba nie mogło być. Chciałabym się dowiedzieć, jak dalej się potoczy historia Gwen. Będzie mi bardzo brakowało wszystkich bohaterów i podróży w czasie, który zostały przedstawione w interesujący sposób. Jeżeli jeszcze nie czytałeś „Trylogii czasu”, to natychmiast biegnij do księgarni po wszystkie tomy, gwarantuję, że się nie zawiedziesz. Tej serii nie można nie pokochać i chętnie się będzie do niej wracało.
Moja ocena: 10/10

12 komentarzy:

  1. Czytałam tę serię kiedyś i przeszła raczej bez echa ;) taka średnia, Gwendolyn irytowała mnie swoją płytkością. Wolałam Charlottę, a chyba nie o to chodziło :)

    http://m2.paperblog.com/i/80/807035/prossimamente-green-di-kerstin-gier-L-2CBCpR.jpeg
    ta okładka jest naprawdę piękna! nie widziałam jej wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przeczytawszy pierwsze strony z pierwszego tomu po prostu sobie odpuściłam, bo brzmiało mi to bardzo infantylnie i podobnie do wielu książek, jakie już czytałam. Może kiedyś jednak się skuszę, jak nie będę miała nic innego do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie kocham serii tak jak Ty, ale miło ją wspominam i to chyba wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę serię i z całą pewnością jeszcze do niej wrócę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy zachwalają, więc może w końcu się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. recenzja dodana do wyzwania,
    serdecznie Cię pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam tę serię! Zabawna, miła, ciekawa, wciągająca, czego chcieć więcej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam całą tą trylogię! A najbardziej właśnie ten tom :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam całą trylogię czasu! Nieźle się przy niej naśmiałam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham całą trylogię! Nawet, co rzadko mi się zdarza, polubiłam główną bohaterkę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie recenzji. Jeżeli zapoznałeś/aś się już z omawianą pozycją, podziel się ze mną swoim zdaniem, tylko proszę, nie spoileruj innym.